Kruche, bardzo kruche, delikatne i kawowe - w ramach rekomendacji już chyba niewiele da się dodac :)
Może powinnam zacząć od tego, że w oryginale to były ciastka-warkocze, bardzo efektowne, ale maczane w kakaowym lukrze, którego fanką nie jestem. Oczywiście tak pozmieniałam przepis, że chyba nie ma sensu podawać źródła, chociaż może? Dla przyzwoitości i ciekawskich jest tutaj.
Gdybyście mieli ochotę zrobić ciastka-warkocze, to gotowe ciasto trzeba podzielić na dwie części, zawinąć w folię spożywczą i schładzać, ale tylko do takiego momentu, żeby stało się mniej klejące, łatwiejsze w formowaniu. Schładzane zbyt długo robi się twarde, łamliwe i można zapomnieć o formowaniu. Na lekko omączonej stolnicy obie porcje ciasta podzielić na 24 części. Każdą z nich uformować w 15 cm wałeczek, a potem skręcać razem po dwa, przyszczypując końcówki. Ciastka układać w 4 cm odstępach na nienatłuszczonych blachach i piec ok. 8 minut. Studzić na blaszce 5 minut i do zupełnego ostygnięcia po przeniesieniu na kratkę. Moje jak widzicie formowane były inaczej, ale o tym w przepisie.
Przepisy na inne kruche ciastka:
cebulowe - indyjskie Nippat;
Tea Time - zmienne jak kobieta, maślane;
cytrynowe.
Nie kruche, ale też pyszne:
Dorotusie - mleczne z czekoladą.
250 g masła o temp. pokojowej
150 g cukru (dałam ok. 150 ml)
3 łyżki kakao
2 łyżeczki kawy instant
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli, jeśli masło jest niesolone
1 jajko
ew. 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
240 g mąki (dałam 550 ml)
W misce ubijać mikserem masło, przez ok. 30 sekund. Dodać cukier, przesiane kakao, kawę (swoją przetarłam łyżeczką przez sitko), proszek do pieczenia, sól, jeśli się używa. Miksować aż powstanie jednolita masa.
Dodać jajko i ew. ekstrakt waniliowy i ubijać, aż masa znów stanie się jednolita.
Dodać 1/2-2/3 mąki i ostrożnie wmiksować w masę, dodać pozostałą mąkę i wyrobić całość drewnianą łyżką (mikserem byłoby ciężko).
Ciasto przełożyć na spory kawałek folii spożywczej i uformować w walec. Deską spłaszczyć go kilkukrotnie, obracając przy tym, tak żeby w przekroju otrzymać prostokąt. Schłodzić min. 1 godzinę. Oczywiście można też przez całą noc, albo nawet zamrozić teraz ciasto do użycia później.
Zimne ciasto odwinąć z folii i pokroić na plastry ok. 1-1,5 cm grubości. Zostawiając odstępy poukładać na nienatłuszczonych blachach, powinno zmieścić się na 2, każde ciastko nakłuć 2-3 razy widelcem, nie na wylot, tylko dla ozdoby.
Piec ok. 8-10 minut. Studzić na blaszce 5 minut, żeby stężały i cienką łopatką przełożyć na kratkę. Gdy już zupełnie ostygną, i jakimś cudem przetrwają dłużej niż 2 godziny, przechowywać w szczelnym pojemniku :)
Wersja dla zagonionych: po schłodzeniu ciasto formować w kulki, które potem dłonią rozpłaszcza się (1-1,5 cm grubości) na blachach i piecze tak jak warkocze. Jeśli przed spłaszczeniem kulki obtoczy się w cukrze, to być może w promocji dostanie się atrakcyjną chrupką skórkę ;)
10 komentarzy:
Jakie śliczne! i równiutkie :) chetnie bym kilka schrupała :)
Uwielbiam maczac herbatniki w cieplej herbacie. I te bylyby swietnym z nia polaczeniem :D Slicznie sie prezentuja i maja super kolor!
no ,no super ciastka , a tak myślę, czy one mogą trochę poleżeć
:) specjalnie odlozylam kilka, zeby sprawdzic - czwarty dzien teraz i sa rownie smaczne, jak pierwszego :)
A ja to Cię podziwam, że zdołałaś je AŻ cztery dni przetrzymać, bo ja mam akurat takie, że nawet bym chciała, zeby trochę zmiękły, ale obawiam się, że dłużej niż do jutra nie poleżą.
PS A udało Ci się ustalić, na czym polegała superowość tej kuchenki z lat 50-tych?
4 dni, to tylko te kilka ciastek, wlasnie zeby sprawdzic ile wytrzymaja, moze na swieta bede robic, w ramach puszek ciastkowych-prezentow.
Z kuchenka prowadze dochodzenie :)
Bardzo mi się podobają te dziurki w ciachach :)
W ogóle, mam ochotę na jakieś ciasteczka, dawno nic takiego nie piekłam...
Pozdrawiam ciepło :)
Uwielbiam wszystko co kawowe,a te ciasteczka wyglądają wyśmienicie :P
Są absolutnie genialne!
http://angelsdream.pinger.pl/m/3286284/dzielo
Znalazłam przepis przez innego bloga, zaryzykowałam, zrobiłam, prawie zabiłam mikser po drodze ;) Ale warto było - genialne są!
Prześlij komentarz