Wreszcie się doczekałam :) Wiedziałam od jakiegoś czasu, trzymałam w tajemnicy, ale teraz już całkiem oficjalnie i legalnie mogę się podzielić z Wami moim małym szczęściem:
Świdnica wreszcie ma restaurację z prawdziwego zdarzenia! Tu poniżej jeszcze przed otwarciem, jeszcze drabina pod ścianą, ale od soboty już obrusy, serwetki i wszystko pełną parą, i gra :)
I choć w lokalnej prasie zawistni ludzie opowiadają głupoty, to ja jestem pewna, że Gusto Italiano (przy pubie i kawiarni Fosa) konkurencji w mieście mieć nie będzie. Nie, nie płacą mi za to, nawet gdyby chcieli to grosza nie wezmę – znam właściciela (jednostronnie, on pewnie mnie z twarzy kojarzy) i wiem, że jak p. Wojtek Rut coś robi, to robi to z głową i dobrze. Każdy szczegół przemyślany, zadbany, nawet “pranie” się suszy – sami powiedzcie, co to za Włochy bez pantalonów powiewających gdzieś w tle :) Fuszerek p. Wojtek nie uznaje i bylejakości, jeśli nie idzie kupić czegoś potrzebnego, to znajduje się specjalistów, którzy zrobią. Nie ma odpowiednich dachówek, to się sprowadzi.
Mądry facet, wie, że jego szef kuchni, Michał Mleko, na swojej pracy się zna mimo wieku młodego, jedzenie i gotowanie kocha. Obserwowałam obu panów, właściciel zatrudnił pracownika, bo wie co ten sobą reprezentuje, nie wtrąca się gdzie ma od tego fachowca, ale jeśli będzie potrzeba, to służy wiedzą i radą. Taka forma współpracy to rzadkość, jakoś się tak dzieje, że większość właścicieli restauracji wtrącają swoje 5 groszy, chociaż nie znają tematu od kuchni, że tak powiem. Skąd wiem, ano z doświadczenia niewielkiego i z rozmów z kucharzami, kelnerami, managerami. Tu jest inaczej i nacieszyć się nie mogę, jak ten szczeniak z uszami powiewającymi (tak mnie ostatnio ktoś określił…).
Jeszcze Was przepraszam za jakość zdjęć niepowalającą, nie ogarnęłam tematu jakoś najlepiej, ale to tak na szybko wszystko, a za plecami mi się próbowacze czaili… Wiecie jaki to stres? Tak sobie stać plecami i na palcach, tyłem między kimś a jago jedzeniem? TAKIM jedzeniem? Wiecie? Teraz i ja wiem ;)
Są dania z makaronem, można sobie zażyczyć pełnoziarnisty, to ten poniżej, świeże zioła, świeżo tarty parmezan, wszystko świeże! Ryby! Dostawy w czwartki, jak się skończą to nie ma i już (chyba, że jesteśmy Europejczykami i zrobimy rezerwację wcześniej), mrożonkami nie sztukują.
Carpaccio uczciwe jest, testowane na nas. Kurczę, zapomniałam o czymś co poznałam dzięki Południowcom! Kiedy ostatni raz jedząc coś pysznego pomruczeliście uczciwie z ukontentowania, kiedy zdarzyło się Wam zerknąć w oczy innej osobie przy tym samym stole i zobaczyć zrozumienie dla zachwytu nad jedzeniem? Gusto Italiano jest też po to, żeby znów nauczyć się cieszyć, zapomnianym w Polsce, biesiadowaniem. Piękne słowo. Teraz się chadza na lunche, obiady, kolacje, albo zjada sałatki u znajomych, grilluje się, nikt już nie biesiaduje :(
Tutaj będzie można - jedzenie jest UCZCIWE przede wszystkim, pyszne, ale to oczywiste u Michała :). Przy okazji tego carpaccio pławiłam się przypadkiem w porto :), ale co tam, nie wiem czy za takie carpaccio nie byłabym skłonna odstawić miss mokrego podkoszulka ;) O! Jeszcze co ważne w restauracji, przynajmniej dla mnie - z kelnerkami można porozmawiać, doradzą w wyborze, wiedzą o czym mówią.
Pisałam, że pizza jest? Prawdziwa, na cieniusim spodzie. Albo dla kontrastu (żeby nie było, że to pizzeria kolejna!) comber jagnięcy. Nie należy do najtańszych dań, ale gdybyście znali tylko cenę takiego mięsa za kilogram w hurcie… Jak by nie było, uważam, że comber jagnięcy każdy powinien zjeść chociaż raz w życiu, i to tam właśnie może być ten raz. Patrzcie, najpierw grill, żeby nie stracić soczystości mięsa…
Jest soczystość? Jest!
Potem otoczka ze świeżych, posiekanych ziół, jeszcze raz na gorące. Do tego ziemniaki młode ze szpinakiem, czosnek, sos pieczeniowy… Dobra, Wy oglądajcie zdjęcia, a kończę ten wpis czym prędzej i lecę do chłopaków do kuchni, zobaczę co sobie zamówić :)
Yyyyy, nie poleciałam jeszcze, jeszcze Wam o steak’ach (ojejej, jak to się poprawnie powinno?). T-BONE mój ukochany jest w karcie, ja nie wiem, czy w Polsce w ogóle tak kroją, czy to trzeba mieć chody w jakim ministerstwie. Spróbujcie zapytać w mięsnym, pewnie Was wyrzucą, bo będą myśleli, że ich obrażacie… Jest jeszcze taki steak, jako poniżej , do tego jedyny raz w karcie – frytki, ale nie byle jakie, o nie. Grubaśne, ze skórką, prawdziwe, uczciwe. Teraz to już dłużej nie wytrzymam, lecę coś zjeść, no i mecz obejrzeć :)