wtorek, 29 grudnia 2009

kwas buraczany na barszcz nie tylko wigilijny

kwas buraczany na barszcz nie tylko wigilijny

Trochę się spóźniłam z zamieszczeniem tego postu przed Świętami, bo konsumpcja nastąpiła dopiero w Wigilię, ale na Sylwestra i przyszły rok będzie jak znalazł :) Może się jeszcze ktoś do niego dokopie ;)

Kiedyś życie było prostsze, ino miejsca mieli chyba więcej, albo gratów zbędnych mniej, bo mieściły się te wszystkie dzieże, garnce, butle, snopki, wiązki, tary i co tam jeszcze. Kiedyś barszcz robiło się w 1/4 z kwasu buraczanego, nikt nie "śnił" o kwasku cytrynowym, a kiszonkami nasza część Europy słynie. Mam małego, prywatnego bzika na temat dochodzenia do źródeł polskich potraw, więc skusiłam się na ukiszenie własnego barszczu. Nie tylko wyszedł, to jeszcze się sprawdził i poszedł do dobrych domów. W przyszłym roku będzie jednym ze składników paczek przedświątecznych dla przyjaciół, tylko muszę się postarać o jakieś gustowne naklejki. Skoro są winnice rodzinne, to może "kiszarnia rodzinna" też ma prawo bytu? ;)

kwas buraczany na barszcz nie tylko wigilijny Kwas buraczany na barszcz

5 sporych buraków
3 ząbki czosnku
2 listki laurowe
5 ziarenek ziela angielskiego
2-3 łyżki zakwasu chlebowego ew. piętka chleba razowego
1 łyż. miodu/cukru

Buraki wyszorować szczoteczką, chyba nie muszę mówić, że najlepiej zajmować się nimi w rękawiczkach i fartuszku?

Do wyparzonego garnka lub dużego słoja wkroić buraki, dodać zmiażdżone ząbki czosnku, pokruszone liście laurowe i ziele angielskie, miód/cukier oraz zakwas, ew. piętkę chleba razowego w zastępstwie zakwasu. Dlaczego piętkę? Bo łatwiej ją potem wyjąć niż rozlatującą się kromkę rozmokniętego chleba :)

Całość zalać wodą, tak żeby przykryła całość. Jestem szczęśliwą posiadaczką 5 l garnka do kiszenia z wodną "uszczelką", więc nie musiałam się bawić z gazą i wiązaniem. Wyznaję też pogardzaną przez większość teorię niemieszania swoich zakwasów, czy to na żurki, czy właśnie barszcz - jak do tej pory żaden zakwas nie miał mi tego za złe. Jeśli komuś zależy, to proszę bardzo, można mieszać 2-3 razy dziennie, taka jestem ugodowa ;)

Mój kwas postał sobie w spokoju, w pokoju 5 dni i tyle mu wystarczyło, ale przecież to wszystko zależy. Od temperatury pomieszczenia, zakwasu chlebowego/piętki chleba razowego i takich tam. Proponuję po 5 dniach powąchać kwas - jeśli pachnie przyjemnie, a do tego nie bąbelkuje jak oranżada, to trzeba go wymieszać, odcedzić i zlać do butelek. W chłodzie przechowywać aż będzie potrzebny, dokładnie tak jak kwas na żurek.

Wyczytałam w jakiejś starej książce, że to co po odcedzeniu zostało, buraki z resztą, można zalać ponownie wodą i nastawić kwas drugi raz. Tak zrobiłam i w niczym nie ustępował po paru dniach temu z pierwszego rzutu.

Sam wigilijny barszcz ugotowałam jak zwykle, tylko w ramach zakwaszenia właśnie dodałam kwas buraczany, do smaku, tak mniej więcej 1/4 objętości końcowego barszczu, czyli 1/3 tego co przed zakwaszeniem? Dobrze mówię?

Moja rodzina była zachwycona, różnica subtelna, ale wyczuwalna :)

Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 01.XII.2009 - 05.I.2010

środa, 23 grudnia 2009

Ciasto bożonarodzeniowe Ziarenka - Dresden Stollen?

Ciasto bożonarodzeniowe Ziarenka, Dresden Stollen

Znalazłam kiedyś ten przepis, aut. Ziarenka, na forum Cincin, zapisałam w kajet i ponownie odkryłam kilka dni temu, po roku :) Trochę poprzekręcałam i było tak dobre, że Świąt nie dotrzymało. Z podanej porcji wyszły mi 3 ciasta długości ponad 20 cm, około 700 g surowego ciasta każda. Ta pierwsza partia poszła do ludzi, w ramach prezentów przedświątecznych, upiekłam kolejną porcję, która też w domu siedzieć nie chciała, upiekłam trzecią i pilnuję jej dniem i nocą ;)

Ciasto jest dość sycące, to zasługa tak dużej ilości bakalii i orzechów. Ziarenko swoje ciasto po upieczeniu smaruje jeszcze sporą ilością roztopionego masła (ułatwi to ciastu zachowanie wilgoci przez dłuższy czas), ale mnie już tego tłuszczu w samym cieście było dość, więc tylko zawinęłam je szczelnie w natłuszczony papier.

Jak w komentarzach przypomina Agnieszka ciasto jest prawie identyczne jak słynne Dresden Stollen, można je uznać za uproszczoną wersję :)


IMG_8573

Ciasto bożonarodzeniowe Ziarenka (Dresden Stollen)

75 g drożdży
150 g cukru (+ ew. 2 torebki cukru waniliowego)
250 ml letniego mleka
750 g mąki
skórka otarta z pomarańczy
1/4 łyżeczki mielonego kardamonu
1/4 łyżeczki mielonej kolendry
1/4-1/2 łyżeczki kurkumy (dla koloru)
300 g miękkiego masła (albo pół na pół ze smalcem)
650 g posiekanych bakalii (śliwki i jabłka suszone, żurawina, rodzynki)
150 g siekanych orzechów i migdałów
4 łyżki soku pomarańczowego
1/2 łyżeczki soli
cukier puder do posypania przed podaniem


Drożdże rozgnieść z cukrem, odstawić na 5 minut. Po tym czasie dodać do nich trochę mąki, mleko i wymieszać.

Mąkę wsypać do miski, dodać zaczyn, skórkę otartą z pomarańczy, przyprawy, masło pokrojone w plasterki i sól, lekko wymieszać i dodać posiekane bakalie, orzechy, sok pomarańczowy. Wyrabiać aż ciasto będzie spoiste i sprężyste. Zostawić w temperaturze pokojowej, pod przykryciem, do wyrośnięcia - powinno to zająć ok. 45 minut.

Ponownie wyrobić ciasto, delikatnie i podzielić na 2-3 części. Każdą część rozwałkować na grubość ok 3-4 cm i złożyć dłuższego brzegu. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Jeśli ktoś lubi marcepan, to można w środek takiego ciasta włożyć wałek marcepanu.

Strucle zostawiamy jeszcze na chwilę do wyrośnięcia. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 200°C i pieczemy. Mnie zajęło to ok. 40 minut, ale Ziarenko pisała, że 60-90 minut, więc chyba zależy to od wielkości ciasta i możliwości naszego piekarnika.

Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 01.XII.2009 - 05.I.2010

Piernik świąteczny z powidłami

Piernik świąteczny z powidłami

Piernik na Święta musi być, to oczywiste, tylko który? Bardzo dużo tych przepisów wszędzie, babcinego zeszytu namierzyć nie zdołałam, zdecydowałam więc skorzystać z przepisu podanego na forum Cincin przez BeatęSz - jej przepisy to zawsze strzał w dziesiątkę, i to nie tylko moje zdanie :), ale też mają tę wspaniałą cechę, że są ekonomiczne.

Kiedyś świąteczne potrawy przygotowywane były z tego co w każdym domu, w każdej spiżarni zwyczajnie było, jedynymi kosztownymi dodatkami były przyprawy korzenne. Czasy się zmieniły, bo to do siebie mają, więc jeśli ktoś nie jest szczęśliwym posiadaczem zapasu suszonych grzybów, owoców, orzechów, maku, miodu i takiego np. masła własnej produkcji, albo nie dostanie ich w prezencie (dziękuję Gosiu, pani O. i Staszku) to może poważnie naruszyć zakupami domowy budżet.

Ten piernik jest wilgotny, to z racji dodania powideł, a w moim wypadku - zmiksowanego blenderem dżemu z czerwonej porzeczki (chciałam lekko kwaskowym dodatkiem przełamać słodycz piernika) i zmielonych płatków owsianych. Podejrzewam, że jest też bardzo żywotny, jeśli się go uda schować przed głodomorami ;)

Już w Wigilię poleję go jeszcze tabliczką gorzkiej czekolady rozpuszczonej na parze z dodatkiem odrobiny słodkiej śmietany, albo mleka skondensowanego - i nic mu więcej tak szczerze nie brakuje do doskonałości, chociaż chętni do rumakowania mogą przecież zawsze dodać garść posiekanych orzechów, albo suszonych śliwek.

Taki piernik może stać się wspaniałym prezentem, zwłaszcza jeśli wybieramy się z wizytą, "na kawę", w świąteczne dni :) Jeśli jeszcze pokusicie się o wydrukowanie przepisu na eleganckim papierze, to może zmienicie czyjeś Wigilijne menu :)

Piernik świąteczny z powidłami Piernik świąteczny z powidłami

20 dag margaryny (B:może być trochę mniej; Olasz: dałam pół na pół ze smalcem)
1 szkl. cukru
2 jajka
20 dag powideł śliwkowych(Olasz: dałam zmiksowany dżem z czerwonej porzeczki)
3 łyżki zmielonych płatków owsianych (Olasz: dodałam z własnej inicjatywy hehe)
3 łyżki kakao
1 szkl. mleka
3 szkl. mąki
1 1/2 łyżeczki sody
przyprawa do piernika

Przygotować foremkę - keksówkę lub kwadratową blaszkę - wyłożyć ją papierem do pieczenia, natłuścić i wysypać mąką, bułka tarta i semolina nie pozwolą polewie trzymać się dobrze na cieście.

Stopić margarynę i odstawić do przestudzenia. Piekarnik włączyć na 180°C.

Jajka utrzeć do białości z cukrem, dodać powidła/dżem i zmiksować.

Dodać kakao, mleko, mąkę, sodę i przyprawę do piernika (ilość wedle uznania, ja lubię dość sporo), całość dokładnie wymieszać.

Wylać ciasto na blaszkę i piec w nagrzanym piekarniku ok. 50 minut, można sprawdzić patyczkiem.

Po wyjęciu z piekarnika piernik powinien odpocząć około 5 minut w blaszce, a potem na kratce, ciągle w papierze.

Mój piernik czeka na święta zawinięty w papier, w którym się piekł i folię, schowany wysoko na regałach z książkami, żeby go nikt nie podkradł :)

Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 01.XII.2009 - 05.I.2010

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Przyprawa do piernika, pierników i grzańców

Przyprawa do piernika i pierników

Tej w torebkach jest mało, nie zawsze się ona nadaje do czegokolwiek, a skoro w domu przypraw pod dostatkiem najróżniejszych, to dlaczego nie zrobić własnej przyprawy?

Nie widzę powodów, dla których nie :)

Oczywiście każdy ma inne wymagania co do idealnej przyprawy piernikowej, mnie bardzo spodobała się moja mieszanka. Podejrzewam, że to bardziej wersja lux, bo wsypałam do niej dość dużo różności, które niekoniecznie są pod ręką w każdym polskim domu :)

Przyprawa do piernika i piernikówPrzyprawa do piernika i pierników

2 łyżeczki kolendry, ziaren
1 1/2 łyżeczki goździków
5 ziaren pieprzu
1/2 łyżeczki czarnuszki
1/2 łyżeczki kopru
1/4 łyżeczki kminku
1 gwiazdka anyżu gwiazdkowego
kardamon z 5 mieszków

1 łyżeczka zmielonej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka mielonego imbiru
2-3 łyżeczki cynamonu

W moździerzu lub młynku porządnie rozdrobnić wszystkie przyprawy, które nie są w proszku. Do już rozdrobnionych dodać pozostałe i dokładnie wymieszać.

Powąchać, może czegoś Wam brakuje? Dodać właśnie tego :)

Przechowywać w szczelnym pojemniku, ale w miarę pod ręką, bo to doskonały dodatek do zimowej kawy, grzanego wina i piwa, ale także cięższych mięs. Nie tylko na domowy użytek, także jako podarunek :)


Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 01.XII.2009 - 05.I.2010





sobota, 19 grudnia 2009

Muffinki owsiane korzenne - Święta za pasem

muffinki owsiane korzenne, świąteczne

Witajcie po przerwie :) Biorę się za nadrabianie straconego czasu, jeśli się uda, to z kopyta. Dlaczego straconego? Bo przecież czas bez blogowania o jedzeniu, to czas stracony! :)

Ciągle jeszcze usiłuję przyzwyczaić się do zmienionej rzeczywistości, szczególnie przerażają mnie ceny jedzenia i przestrach ludzi, gdy się do nich uśmiecham na ulicy. Nie wiedzieć czemu zamiast uśmiechnąć się do mnie, zwrotnie, to najczęściej odwracają wzrok. Z góry uprzedzam, że nie wyglądam jak Frankenstein, worka na głowie nosić nie muszę, więc tę ewentualność wykluczmy ;)

15 g kolendry w ziarenkach kosztuje ponad złotówkę, a na wiadomym portalu aukcyjnym 1 kilogram (!) rzeczonej kolendy... zgadujcie... 13 złotych. Jestem w trakcie kompletowania grupy ludzi z mojego miasta, którzy będą skłonni dzielić się ze mną przyprawami i kosztami - każdemu np. po 250 g, bo niby na co mi kilogram, hmmm. Jacyś chętni, proszę o e-mail?

Namierzyłam i oswoiłam młyn, z którego kupuję mąkę chlebową. Jeszcze nie bardzo ogarniam tę polską klasyfikację mąk, ale dojdę i do tego ;) Młyn, to oczywiście Młyn Dzierżoniów. Panie w dziale sprzedaży są bardzo miłe i bez mrugnięcia powieką zgadzają się rozważyć mąkę dla takiego drobniowca jak ja. Przecież reszta ich klientów kontraktuje tysiące ton mąki rocznie, nie dzwoni po kilka różnych mąk w 5-25 kg workach jak ja :)

Najwspanialsze jest to, że dostałam zgodę na wejście na teren samego młyna! Po Nowym Roku wpuszczą mnie tam gdzie dzieje się prawdziwa "akcja" i pozwolą obfotografować co będę chciała! Czy tak jak ja macie dużą dozę szacunku dla firm, które nie wstydzą się pokazywać tego co pod dywanem?

Tak, wiem, mam się brać do rzeczy, ale jak mogę kiedy tu jeszcze historia słodka kryje się za tymi muffinkami!

Stałam się szczęśliwą posiadaczką silikonowej formy do małych muffinek i w głowie już miałam plany stania się ciotką stulecia - wiecie, wspólne pieczenie z siostrzenicą, w tle świąteczna płyta Vondy Shepard. Oczywiście skończyło się tak, że siostrzenica zasnęła na siedząco, gdy tylko odwróciłam się na chwilę i piekłam sama :), ale to było podejście nr 1, będą kolejne.

Muffinki smakowały jej bardzo, chociaż jeszcze bardziej kusiły ją te dla dorosłych, z kawą i wiśniami z nalewki. Malutka ma 2 i pół roku, ale doskonale rozumie co się do niej mówi, no i ma charakterek, u nas to rodzinne ;) Bardzo jej się nie podobało, że nie może dużych, "dorosłych", muffinek dostać, położyła więc małą na obrusie i popatrzyła na mnie wyczekująco. Wie, który guzik nacisnąć, żeby mi ciśnienie podnieść :) Poprosiłam ją o zdjecie muffinki z obrusu i odłożenie na talerz, albo zjedzenie - zrzuciła na podłogę, niby niechcący! Łooo, tak to się bawić nie będziemy! Szybkie tłumaczenie, że to jedzenie, dlaczego po podłodze walać się nie powinno i należy podnieść. Skubana zaczęła się schylać, oparła czołem o brzeg stołu i z rozpaczą w głosie rzekła: "nie mogie, nie mogie, no nie mogie!"; dosięgnąć nie może. Udało mi się nie roześmiać, jej nie udało się postawić na swoim, podnieść musiała tak czy inaczej, ale też muszę przyznać, że odłożyła muffinkę na talerz, nie na obrus :) Pochwaliłam ją bardzo, a ona chyba mnie - zjadła w ciągu 2 dni górę małych muffinek, te kilka, które dostało się znajomym dzieciom też zniknęło szybko.

Przepis pochodzi z forum Cincin, autorką jest A.S.; muffinki cudnie pachną Świętami, dzięki dodatkowi płatków owsianych dość długo zachowują świeżość i są mięciutkie, jak kaczuszka ;) Myślę, że przy kolejnym podejściu, bo jestem pewna, że takie będzie, dam z łyżkę mąki więcej, wtedy góra muffinek powinna się lepiej wysklepić. Jeśli czas Was nie godni, to jestem pewna, że dużo zyskacie zastępując 1/4 szkl. oleju stopionym masłem. Z podwójnej porcji wyszło mi 12 standardowych i 15 małych muffinek, z poniższego przepisu powinno więc wyjść 6 standardowych i 7 małych.

Świąteczne owsiane muffinki korzenne

IMG_8557

1 szkl.mąki
1/2 szkl.płatków owsianych (zmielonych)
1 płaska łyżeczka sody oczyszonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki soli
1/3 szkl. cukru
po 1/2 łyżeczki mielonych: cynamonu, goździków, imbiru, anyżku, wanilii (aromat/cukier waniliowy)
[Olasz: goździków i imbiru dałam tylko po 1/4 łyżeczki, anyżu nie lubię, zastąpiłam kolendrą]


1 jajko
150 g jogurtu (dałam gestą maślankę)
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka melasy [Olasz: zamieniłam na więcej miodu]
1/4 szkl.oleju

Dokładnie wymieszać, najwygodniej rózgą, osobne suche i mokre składniki. Do miski z wymieszanymi suchymi składnikami dodać wymieszane mokre i krótko wymieszać. Jak zwykle przy muffinkach chodzi o to, żeby nie zostało suchej mąki, grudki są OK. Nadgorliwość przy mieszaniu skutkuje partią cegieł w kształcie muffinek, albo muffinek o konsystencji cegieł :)


Nakładać ciasto do 3/4 wysokości foremek, jeśli nie są silikonowe, to trzeba wyłozyć papilotkami, i piec do zrumienienia w temperaturze ok. 180°C, nie zaszkodzi sprawdzić metodą "suchego patyczka".

Smacznego :)

Na zimowe wieczory, do kubka gorącego kakao jak znalazł, nie zapomnijcie więc sprezentować kilku ważnym dla Was ludziom - zrobi im się cieplej koło serca, nie tylko za sprawą kakao :) W zestawie z Waszymi ulubionymi i sprawdzonymi przepisami oraz muffinkową foremką, to już wersja lux :)

Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 01.XII.2009 - 05.I.2010

LinkWithin

Blog Widget by LinkWithin