Moje naleśniki z serem są szczególne (a przynajmniej ja lubię tak o nich myśleć), bo smażone są na skarmelizowanym cukrze, zyskują dzięki temu niesamowity smak i chrupiącą skórkę. Spokojnie! To tylko groźnie brzmi, wszystko wytłumaczyłam poniżej. Przepis nie jest dietetyczny, ALE za to domowy, bez barwników, konserwantów, przeciwutleniaczy ;) Czasem człowiekowi należy się trochę rozpusty w nagrodę za niesprzyjające okoliczności przyrody. Koleżanka poprosiła mnie kilka dni temu o przepis na naleśniki.
- Joluś, kiedy ja nie mam przepisu.
- To jak robisz?
- No na oko?
- Na oko to wiesz co? Jakieś zasady muszą być skoro ci zawsze wychodzą, i to jeszcze takie cienkie!
- To ja ci napiszę jak myślę kiedy robię dobrze?
- Boże! kobieto!
Nie jestem pewna, czy to można nazwać przepisem, bo naleśniki od zawsze robię "na oko". Próbowałam z różnymi przepisami, ale zawsze albo za grube, albo za tłuste, albo za mało, to po co mam się męczyć ? ;) Do ciasta naleśnikowego dodaję oleju, dzięki temu prawie nie muszę natłuszczać później patelni.
Pamiętam jak moja babcia robiła naleśniki, siedząc (!) przy kuchence gazowej, w sumie pamiętam tylko to siedzenie i to, że miały chrupiące brzegi. Moje też takie mają, to chyba jest dobrze :)
Pod hasłem "naleśniki z serem" w różnych domach ukrywają się różne smaki. Czasem zwyczajnie zwija się naleśniki z serem w środku, posypuje cukrem i gotowe, albo podsmaża na patelni, na maśle. Jadłam kiedyś zapiekane w piekarniku, pod sosem ze śmietany, mąki i cukru waniliowego. Sam ser miewa też różne dodatki, to wielkie pole do popisu wyobraźni :)
p.s.
naleśniki z serem to jedna z potraw spożywanych podczas święta Chanuka (hebr. חנוכה)
Karmelizowane naleśniki z serem
mąka - 1/3 tego ile potrzebję gotowego ciasta
1-2 duże jajka
(jedno, jeśli robię "trochę", a dwa jeśli "dużo" naleśników)
mleko, albo 2/3 mleka i 1/3 wody
olej do ciasta 3 ("trochę")-6 łyżek ("dużo")
tłuszcz do smażenia
+
ser biały mielony/śmietankowy
jogurt, żeby rozrzedzić zbyt gęsty ser
cukier
masło do smażenia
Do miski najpierw wsypuję mąkę, dodaję jajka, wlewam trochę mleka i mieszam rózgą. Na początku chcę otrzymać tylko gęstą pastę, można dokładnie ją wymieszać i uniknąć powstania grudek.
Dodaję więcej mleka, tyle, żeby uzyskać konsystencję śmietany kremówki, i odstawiam uzyskane ciasto na pół godziny. Jeśli nie odstoi swojego, to naleśniki będą się łamać. Mąka napęcznieje, ciasto zrobi się nieznacznie gęstsze, trzeba znów dolać trochę mleka (albo wody), olej i wymieszać.
To jedna z "naleśnikowych" zasad - łatwiej dodać płynu, niż go ująć. Mąki dosypywać się nie powinno, bo jak by się potem nie mieszało, to w cieście zostaną grudki. W awaryjnej sytuacji można się ratować znów robiąc pastę - wsypuje się mąkę do osobnej miseczki, dodaje trochę gotowego ciasta i miesza dokładnie. Dopiero tak przygotowaną pastę można rozmieszać ze zbyt rzadkim ciastem.
Ważne jest też dobre rozgrzanie patelni. Jestem nieszczęśliwą posiadaczką kuchenki elektrycznej, ustawiam ją na "5", maksymalna możliwa temperatura to "6". W domu smażę naleśniki jednocześnie na dwóch jednakowych patelniach teflonowych (mój rekord to 6 patelni w restauracyjnej kuchni).
Na mocno rozgrzane patelnie wlawam po odrobinie oleju, rozprowadzam po dnie okrężnymi ruchami, a ewentualny nadmiar zlewam do miseczki. Teraz ciasto na środek patelni, lepiej mniej niż więcej, bo zawsze można dolać, gdyby było zbyt mało i rozprowadzić okrężnym ruchem patelni. Usmażone z jednej strony naleśniki odwrócić i dosmażyć z drugiej strony.
Ser biały (mielony, albo śmietankowy) mieszam z jogurtem, chodzi tylko o uzyskanie konsystencji wygodniejszej do rozsmarowywania. Nie dodaję nic więcej, ale kto Wam broni dodać np. cukru waniliowego, cynamonu, skórki pomarańczowej, miękkich rodzynek, czy choćby jogurtu owocowego zamiast naturalnego :)
Naleśniki smaruję serem i składam w wachlarzyki, albo na pół. Dlaczego akurat tak? Bo lepiej się mieszczą na patelni :)
Na rozgrzaną patelnię teflonową wysypuję trochę cukru, równomiernie, mniej więcej łyżeczkę, czekam kilka sekund, aż zacznie się topić. Potem wkładam naleśniki. Kiedy już trochę się przysmażą dodaję na środek patelni łyżeczkę masła i rozprowadzam je po dnie potrząsając patelnią. Tuż przed przewróceniem naleśników na drugą stronę posypuję je cukrem, obracam, a po podsmażeniu znów dodaję łyżeczkę masła. I gotowe :)
p.s.
W wersji "tylko dla dorosłych" nie zaszkodzi do każdej partii naleśników z serem, przed końcem smażenia, dodać łyżki koniaku, brendy, albo innego aromatyznego alkoholu. Co prawda pod wpływem temperatury procenty wyparują, ale nie należy ryzykować - nie podawać dzieciom, kierowcom etc.
Domyślacie się, że powyższe wypociny to prawie słowo w słowo treść e-mail'a, który powędrował do Joli. Chciała "jak krowie na rowie" to dostała, czekam teraz na jej relację z przygotowań :)
10 komentarzy:
Obłędnie wyglądają te naleśniki i ten karmel na nich mmmm mniam :)
i takie przepisy lubię :)
i fajny pomysl z tym cukrem :)
a za te 6 patelni to podziwiam :)
To musi być niesamowite, jako wielbicielka karmelu i naleśników zdecydowanie jestem za.
Pyszności!:D
Those look delicious. I am amazed at how thin your pancakes are.
Do garow mile panie i wyprobowac :)
Anne Marie - I'm amazed just as much as you're ;) Seriously - those are more like french crêpes than american pancakes. Btw - good to see you here :) Come more often.
Wyglądają niesamowicie, to zupełnie tak, jakby jeść kawałki słońca! :)
PS. Niedawno założyłam swojego pierwszego kulinarnego bloga, jest jeszcze zupełnie zieloniutki, ale będzie mi miło, jeśli wpadniesz do mnie w wolnym czasie :) pozdrawiam!
Pięknie wyglądają. Już wyobrażam sobie tą karmelową, chrupiącą skórkę :)
Olasz, toż to najbardziej odjechane naleśniki, jakie widziałam. Ten karmel tak mi działa na ślinianki, że aż patrzeć nie mogę. :D No cudne są, cudne... :)
Nie podejrzewalam, ze zrobia taka furore ;) Mam nadzieje, ze pokusicie sie o sprobowanie i powiecie jak smakowalo :)
Prześlij komentarz