W sam raz na wędrówki, chciałam napisać że letnie, ale przecież nie tylko w lecie przyda się coś do pochrupania w marszu. Powstały na prędce, bo zachciało mi się czegoś słodkiego, co można ze sobą zabrać wszędzie. Dodatkowy wymóg – można się tym najeść i kalorii ma sporo.
Jedyny minus? Uzależniają nie gorzej niż słonecznik czy gra w kulki. Tutaj wersja z makiem i orzechami piniowymi, ale równie smaczne z wiórkami kokosowymi, czy pokrojoną czekoladą. Oczywiście orzechy można dać ulubione, albo takie, które akurat są pod ręką.
Niedługo robię powtórkę, bo wybieram się do parku linowego, ale o tym doniosę niebawem. UWAGA – będzie konkurs i do wygrania bilety wstępu do sieci parków linowych Trollandia, miniparków linowych Zoolandia oraz na wrocławską Wyspę Opatowicką. Parki sprawdzone i testowane przez mają skromną osobę, z narażeniem apartatu (na górze zdjęć mi się zachciało), życie oraz żyć pozostały niezagrożone, to fachowcy są i zapewniają 100% bezpieczeństwa. Zabawa przednia :)
1,5 szkl. mąki
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0.5 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
0,5 łyżeczki soli
220 g masła w temperaturze pokojowej
2 szkl. albo mniej, cukru
2 jajka
3 szkl. płatków owsianych
1 szkl. orzechów, u mnie pinie
0,5 szkl. maku
Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Natłuścić formę, tę piekarnikową, dla zdrowotności można wysypać otrębami, ale nie jest to niezbędne :)
W misce rózgą wymieszać mąkę, proszek do pieczenia, gałkę i sól.
W osobnej misce, dużej, ubić masło, potem dodać cukier (2 szkl. – to bardzo słodkie batony, “wyczynowe”, może do cywilnego użytku lepiej 1 szkl.) i ubijać do białości, pewnie ok. 3 minut. Na koniec wbić jajko, ubić i podobnie z drugim jajkiem.
Wsypać do miski z masą maślaną wszystkie suche skłaniki, i te wymieszane na pcozątku, i płatki, orzechy i mak. Wymieszać całość łyżką.
Wyłożyć ciasto na blachę, rozprowadzić równomiernie i siup, do piekarnika nagrzanego.
Piec ok. 30 minut, im bardziej przypieczone, tym bardziej do chrupania. Jeśli potrzebne miekkie, to wyjąć jak zezłocą się ledwo co. Blachę wyjąć z piekarnika na kratkę. Gdy już lekko przestygną przyszłe batony, to przekroić całość na 4 części (ostry nóż, taki jak do chleba) – będzie się wygodniej wyjmować z blachy. Potem już na desce do krojenia kroić na poręczną wielkość.
Moje batony powędrowały w papierki, a potem do szczelnego pudełka. 2 dni później do lasu na weekend i do buzi :)
Smacznego :)