Wiecie już, że kasze różne kocham miłością szczerą i prawdziwą, wychodzi na to, że w świetle ostatnich wydarzeń, moje serce jest o wiele pojemniejsze, niż do tej pory myślałam ;) Jedną z rzeczy, których nie lubię, jest monotonia. Coś się musi dziać :) Również na talerzu, dlatego szukam wciąż nowych smaków i ich połączeń. Niedawno potrzebowałam na “już” dwóch sałatek, a że miałam w lodówce ugotowaną kaszę jęczmienną, a w spiżarce różne puszki z warzywami (dzięki uprzejmości firmy d’Aucy), to zadanie było łatwiejsze niż by się mogło zdawać :)
Miałam też w lodówce marynowany czosnek, który wydał mi się znakomitym dopełnieniem kaszy jęczmiennej z warzywami. Czosnek ma to do siebie, że lubi siebie :) Każde danie z czosnkiem zyskuje na użyciu kilku jego rodzajów – znakomitym dopełnieniem dań z czosnkiem marynowanym jest rozgnieciony i posiekany świeży czosnek, a czosnek pieczony dopełni smak potraw ze świeżym. Do każdego dania z czosnkiem miłym dodatkiem będzie natka pietruszki – nie dość, że zgra się smakiem, to jeszcze pomoże zachować jakość oddechu ;)
Jęczmienna sałatka z czosnkiem
1 szkl. gruboziarnistej kaszy jęczmiennej
2 szkl. wody do gotowania kaszy
sól
1 puszka warzyw – mieszanka macedońska
(marchew, kukurydza, fasolka szparagowa, groszek, fasola)
1/2 puszki kukurydzy
ok. 60 g czosnku marynowanego
2 ząbki świeżego czosnku
1/2 pęczka natki pietruszki
czerwona cebula
oliwa
odrobina octu, w moim wypadku to ocet jabłkowy
pieprz, gałka muszkatołowa i ew. sól
Kaszę dokładnie przepłukać zimną wodą, na sicie. Osączyć i wrzucić na osolony wrzątek, zamieszać, przykryć garnek pokrywką i zmniejszyć gaz, coś między połową a minimum będzie w sam raz :) Gotować ok. 15-18 minut, a ugotowaną wymieszać widelcem i zostawić bez przykrycia do odparowania. Trzeba tylko pamiętać, żeby ją znów przykryć jak już będzie prawie zimna, żeby nie wyschła za bardzo :)
Do miski przełożyć zimną już kaszę, wymieszać jeszcze raz widelcem, żeby nie było grud, dodać warzywa z puszki, osączone rzecz jasna :), dodatkową kukurydzę (nie jest konieczna, ale któż jej nie lubi…), czosnek marynowany pokrojony na plasterki nie za cienkie, zmiażdżony i posiekany świeży czosnek, posiekane natkę pietruszki i cebulę.
Oliwę leję cienkim strumykiem prosto z butelki, więc trudno mi określić ilość – może zróbcie tak jak ja? Cienki strumyk i zygzakiem po wierzchu :) Lepiej mniej niż więcej, bo przecież zawsze można dolać, a ująć już nie bardzo :) Podobnie z octem – przytkać kciukiem otwór butelki i 3-4 szczodre chlusty…
Sól i pieprz do smaku, solidna szczypta gałki muszkatołowej, teraz wymieszać i sprawdzić czy jest prawie dobrze – “prawie”, bo sałatka po schłodzeniu w lodówce jeszcze się “przegryzie”, jak to mawiają nasze babcie. Można, a nawet należy sprawdzić smak jeszcze przed podaniem, zawsze można uzupełnić braki ewentualne :)
Smacznego!