czwartek, 29 marca 2012

Smażone warzywa do obiadu

IMG_5663

Dla mnie są szybkim dodatkiem do lżejszego mięsa, nadzieniem do naleśników albo tortilli, przystawką na ciepło i na zimno, gorącą kolacją.
Można je podać z wielkanocną babką z mięsa i kaszy, mogą pojawić się na stole w malusich miseczkach – każdemu własną, albo jako dodatek do domowych hamburgerów, wtedy trzeba je mocniej doprawić. Można… pofantazjować i wymyślić własne sposoby :)

Lubię je pasjami, bo to klasyczny przykład piękna prostoty, danie szybkie i w bonusie jeszcze jest co pogryźć – nie są ugotowane na amen.
Dzisiejszy wpis tak krótki, jak przyrządzenie warzyw w ten sposób. Mam nadzieję, że zdjęcia oddają choć trochę urodę dania :)

 

IMG_5661

Smażone warzywa do obiadu

2-3 średnie cebule
2 ząbki czosnku
1 czerwona papryka
1 cukinia
2-3 łyż. oliwy
sól, pieprz

Obrać cebulę i pokroić w piórka.

Rozgrzać większą patelnię, na gorącą wlać oliwę i jak już się solidnie zagrzeje wrzucić cebulę. Smażyć na sporym ogniu mieszając co czas jakiś. W tzw. międzyczasie obrać i posiekać czosnek, dodać go na 1-2 min. przed końcem smażenia cebuli.

Jeszcze powinien być czas i pokrojenie w paski papryki. Dodać ją do usmażonej cebuli, całość posolić i smażyć czasem mieszając. Teraz można też dodać solidną szczyptę cukru, jeśli go nie unikacie – karmelizując się nada koloru warzywom. Nie jest konieczny, to tylko bonus za dobre sprawowanie :)

Umytą cukinię można albo zetrzeć na dużych oczkach tarki warzywnej, albo skroić w 0,5 cm plasterki, a potem w paski.

Dodać cukinię do smażących się warzyw jak tylko papryka przestanie wyglądać na surową, doprawić do smaku pieprzem i całość smażyć jeszcze chwilę, aż cukinia delikatnie zmięknie.

Gotowe :) Smacznego!

p.s.
można przechowywać w lodówce 2-3 dni, odgrzewać podlane wrzątkiem i szczelnie przykryte, odsmażać, zapiekać. Jedyne czego nie można, to oprzeć się dokładkom ;)

środa, 28 marca 2012

Wielkanocna baba z mięsa i kaszy

Wielkanocna baba z mięsa i kaszy

Zastanawiałam się nad czymś nieortodoksyjnym na wielkanocny obiad. Żadne tam krewetki, ani inne langusty. Coś naszego, ale innego.
Długo zastanawianie nie trwało, bo zajrzałam do lodówki, a tam sobie leżała zmielona łopatka. Kasza już ugotowana, kotletów robić mi się nie chce, hmmm.

Eureka :)

Babka ma to do siebie, że w jej środek można dużo – sosjerkę wstawić, włożyć warzywa, albo świąteczne ozdoby, tematycznie ;)
To jeden z moich ulubionych typów obiadów, sam się robi, pod warunkiem, że mamy już do niego jakiś sos, wtedy naprawdę nie trwa to długo. Mnie by tutaj pasował sos chrzanowy, albo musztardowo-miodowy, grzybowy, jeśli dać pomidorowy, albo, to będzie smakować podobnie jak gołąbki.

Babkę podałam (kuzynce, czyli Qz, mojej Natalii) ze smażonymi warzywami. Cukinia, cebula, papryka i czosnek, ale o tym może jutro?

Teraz do roboty. I proszę pamiętać, że trzeba dobrze formę natłuścić i obsypać  wedle wyboru (bułka tarta/kasza manna/pokruszone orzechy/pokruszone płatki kukurydziane), albo jeszcze lepiej wyłożyć ją cieniusieńko pokrojonym boczkiem. No i dobrze ugnieść w formie, bo inaczej wyjmować się będzie w kawałkach, mało malowniczych, choć równie smacznych. Nadaje się do odgrzewania (na patelni głębokiej, podlana odrobiną wody/bulionu i pod przykryciem), ale na zimno też jest smaczna. Do roboty.

 

Wielkanocna baba z mięsa i kaszyWielkanocna baba z mięsa i kaszy

600 g ugotowanej kaszy jęczmiennej (250 ml suchej)
600 g mięsa mielonego (łopatki np.)
2 łyżeczki soli, płaskie
pieprz do smaku
1 łyżeczka lubczyku
0,5 łyżeczki kardamonu
3 ząbki czosnku, posiekane
mała cebula, posiekana drobno
2 jajka

tłuszcz do wysmarowania formy i coś do jej wysypania
ALBO do wyłożenia formy - cienko pokrojony boczek

Formę na babkę wysmarować dobrze tłuszczem i wysypać (bułka tarta/kasza manna/pokruszone orzechy/pokruszone płatki kukurydziane).

Piekarnik nastawić na 180°C.

W sporej misce wymieszać dokładnie wszystkie składniki, najwygodniej ręką :) Masę przełożyć do przygotowanej formy, dokładnie docisnąć, wyrównać wierzch. Można wyłożyć jeszcze na wierzch trochę masła, albo smalcu, odrobinę :)

W zależności m.in. od kształtu formy zależeć będzie czas pieczenia (mnie zajęło ok. 45 min.), ale z tym można sobie łatwo poradzić. Wystarczy wbić w babkę ostrze niedużego noża, tak żeby jego czubek znalazł się w środku najgrubszego kawałka babki. Po 10-15 sekundach wyjąć nóż i jego czubek ostrożnie przyłożyć do warg – jeśli jest zimny/letni, to jeszcze nie gotowe, jeśli jest bardzo gorący – to już :) Jeśli z piekarnika snuje się dym, to… ;)

czwartek, 8 marca 2012

Cytrynowy sernik z mlekiem skondensowanym

Cytrynowy sernik z mlekiem skondensowanym

     Z myślą o Wielkanocy rozglądam się za ciekawymi przepisami na świąteczne potrawy - znalazłam na blogu Moje Wypieki, którego autorką jest Dorotuś76 ciekawie zapowiadający się sernik. Mistrzów się nie poprawia, ale znacie mnie, coś musiałam pozmieniać. Miałam poczęstować nim koleżankę zwracającą uwagę na kaloryczność takich rozpustnych rzeczy, postanowiłam więc sernik odchudzić odrobinę. Część sera z oryginalnego przepisu zastąpiłam jogurtem, w zamian dodałam więcej mąki. Dałam skórkę tylko z jednej cytryny – nie miałam zdrowia negocjować ze stępioną tarką o drobnych oczkach. Wyłożyłam też dno i boki foremki biszkoptami.

     Sernik jest bardzo delikatny, kremowy, biszkopty zwilgotniały i stały się mięciutkie jak kaczuszka. Gdybym chciała bardziej reprezentacyjną wersję, to na wierzch położyłabym kandyzowane, albo smażone w karmelu, plasterki cytryn.

 

Cytrynowy sernik z mlekiem skondensowanym

Cytrynowy sernik
z mlekiem skondensowanym

500 g zmielonego białego sera
1/2 dużego jogurtu naturalnego
3 jajka
1 puszka słodzonego mleka skondensowanego (400 g)
1 cukier waniliowy
2 łyżki skrobi ziemniaczanej, płaskie
2 łyżki mąki pszennej, płaskie
1 cytryna (otarta skórka + sok)
200 g opakowanie biszkoptów, okrągłych

     Włączyć piekarnik, teraz na 180ºC, a po włożeniu ciasta zmniejszyć temperaturę do 150ºC. Wyłożyć papierem do pieczenia dno tortownicy (moja ma 22 cm średnicy). Zwyczajnie odrywam kawałek papieru z rolki, kładę na dno, stawiam na tym obręcz i zaciskam – żadnego docinania czy mierzenia.

     Biszkopty ułożyć na dnie formy i ustawić przy jej brzegach. Wstawić 1-1,5 l wody do zagotowania, przygotować jakąś szczelną foremkę – będą potrzebne za chwilę.

     Do miski włożyć ser i jogurt, wbić jajka, wlać mleko, wsypać jeszcze cukier waniliowy, obie mąki, na koniec otarta skórka z cytryny (sparzonej…) i sok z cytryny – wszystko zmiksować, ale tylko do połączenia składników. Masę przelać delikatnie do przygotowanej formy. Biszkopty poukładane na brzegach mogą próbować zmienić miejsce zamieszkania, ale wystarczy delikatnie je odsunąć i znów do ścianek przyłożyć – odrobina masy wleje się między boki a ciastka i przyklei je na miejscu.

    Do piekarnika, na dno, wstawić przygotowaną wcześniej szczelną foremkę, mnie najwygodniej było użyć keksówki, wlać do niej wrzątku. Sernik wstawić do piekarnika i zmniejszyć temperaturę do 150ºC. Piec ok. godziny. W połowie pieczenia politycznie jest zajrzeć do piekarnika i lekko potrząsnąć sernikiem – proszę zwrócić uwagę jak się trzęsie, zapamiętać, bo koniec pieczenia będzie wtedy, gdy już przestanie się tak trząść na samym środku :)

     Studzić w uchylonym piekarniku, a najlepiej schłodzić jeszcze przez kilka godzin w lodówce – znacznie lepiej będzie się go kroiło.
Przed zdjęciem obręczy brzegi trzeba będzie delikatnie okroić ostrym nożem. Smacznego!

wtorek, 6 marca 2012

Gołąbki z pęczakiem i grzybami w sosie grzybowym

Gołąbki z pęczakiem i grzybami w sosie grzybowym

     Witajcie po dłuugiej przerwie. Znowu mam dostęp do kuchni i nie zawaham się jej użyć, a nawet używać. Mam też sprawny komputer, działający aparat fotograficzny i zrozumie moje szczęście każdy, kto miał to wszystko zepsute jednocześnie :). Najchętniej ugotowałabym wszystko, wszystko-wszystko i najlepiej jednocześnie, ale muszę racjonalizować, bo niby kto to wszystko-wszystko zje, a jeśli już, czy przeżyje ilość?

     Zdecydowałam, że muszę odświeżyć żelazne zapasy, nim same wyjdą i zaczną ewoluować w nowe formy życia. Zamarzyły mi się domowe gołąbki, coś czego w hotelowej kuchni gotować się nie odważyłam. Żeby wyżyć się kucharsko zdecydowałam się na takie właśnie nietypowe i choć pewnie ich nie wymyśliłam, choć pewnie gotowano coś takiego w starej Polsce, to dumna jestem z nich jak matka.

     Pierwszy chyba raz robiłam gołąbki z kapusty włoskiej, trzeba z nią uważać – liście tylko sparzyć w garnku pełnym wrzątku, nie obgotowywać, bo są delikatniejsze niż zwykłej białej kapusty, łatwo przedobrzyć.

     Nim ryż przywędrował do Polski, i na dobre się zadomowił, farsz do gołąbków przygotowywano z kasz (tu ładnie napisali jakim dobrodziejstwem kasze są), dlaczego więc nie użyć pęczaku? Do tego jeszcze suszone grzyby i smażona cebula, duuużo smażonej cebuli :)

     Piękne jest to, że takie gołąbki można przygotować w kilku etapach, jednego dnia wieczorem namoczyć pęczak i grzyby, drugiego ugotować, zrobić nadzienie, sos do polewania, a samo zwijanie i gotowanie właściwych gołąbków można nawet przełożyć na trzeci dzień, jeśli trzeba.

IMG_5421

Gołąbki z pęczakiem i grzybami
w sosie grzybowym

1 główka kapusty włoskiej (wielkości piłki do nogi?)
2 szkl. pęczaku
3 solidne garście suszonych grzybów
2 duże cebule
5 ząbków czosnku
tłuszcz do smażenia
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
ew. 2 jajka

2 łyż. masła
2 łyż. mąki
5-6 łyż. kwaśniej śmietany (18%?)
sól, pieprz, gałka muszkatołowa

     Chyba najbardziej politycznie będzie zacząć od namoczenia na kilka godzin pęczaku, np. na noc. Trzeba go najpierw dokładnie wypłukać, a potem zalać 2,5-3 szkl. wody. Napęczniej prawie dwukrotnie, trzeba użyć odpowiednio dużego naczynia. Zmienić wodę i ugotować al dente. Zalewam go zawsze minimalną ilością zimnej wody, żeby tylko przykryła ziarna, solę i gotuję na małym ogniu. W zależności od pęczaku gotowanie zajmuje 15-20 minut. Odcedzić na sicie.

     Trzeba też będzie namoczyć, a potem ugotować grzyby. Odcisnąć, zachować wywar z gotowania – będzie potrzeby na sos, posiekać drobno.

     Cebulę obrać i pokroić w kostkę. Czosnek obrać i posiekać. Rozgrzać patelnię, dodać tłuszcz (użyłam smalcu) i na rozgrzany wrzucić cebulę, usmażyć na złoto, pod koniec smażenia dodając też czosnek.

     W dużym garnku zagotować sporo wody. Obrać liście z kapusty, delikatnie, żeby się nie porozrywały. Te najmniejsze, za małe żeby zwinąć je w gołąbki, i te uszkodzone, zachować – pokrojone przydadzą się do wyłożenia dna garnka, w którym będą gotowane gołąbki. Teraz trzeba sparzyć liście – po kilka sztuk wrzucać do garnka z wrzątkiem, na kilka sekund, mają tylko zwiotczeć. Bezpiecznie jest wkładać je i wyciągać szczypcami. Wykładać na sito.

     W sporej misce wymieszać nadzienie – ugotowany pęczak, grzyby, cebulę z czosnkiem. Całość doprawić do smaku i dokładnie wymieszać, jeśli wydaje się za suche można dodać 2-3 łyżki wywaru z gotowania grzybów. Wolę sypkie nadzienie w gołąbkach, ale jeśli ktoś woli zwięzłe, to można teraz dodać 2 rozkłócone jajka.

     Na każdy liść kłaść 1-1,5 łyżki nadzienia, nałożyć podstawę liścia, boki i zwinąć. Tak przygotowane gołąbki układać ciasno, zwinięciem do dołu, w garnku wyłożonym pokrojonymi, niezużytymi liśćmi.

     Gołąbki zalać osoloną wodą (ew. bulionem) do wysokości 3/4, przykryć szczelną pokrywką, zagotować na średnim ogniu. Zmniejszyć gaz do minimum i gotować ok. 30 min. Przegotowane będą się rozpadać!

     Sos grzybowy robi się bajecznie prosto. W niewysokim garnku o grubym dnie rozgrzać masło, dodać mąkę i smażyć jeszcze chwilę mieszając rózgą. Powoli dolewać wywar z gotowania grzybów nie przerywając mieszania. Nim doleje  się kolejną porcję wywaru poprzednia ma się wchłonąć, a sos zgęstnieć. Kiedy będzie już odpowiednio (dla Was) gęsty/rzadki dodać śmietanę, doprawić i jeszcze raz wymieszać. Gdyby zabrakło wywaru można użyć mleka, bulionu, albo nawet wody.

     Jak się Wam widzą takie gołąbki?

LinkWithin

Blog Widget by LinkWithin