środa, 29 lipca 2009

Smażony ryż z tuńczykiem

smazony ryz z tunczykiem/ fried tuna rice

Jakiś czas temu nagle zachciało mi się czegoś INNEGO. Padło na danie z książki "The classic 1000 chinese recipes", dopiero co ją "napoczynam", ale już wiem, że jest solidnie napisana.

Sycące, a przede wszystkim smakowite, no i tak banalnie proste!

Miałam nadzieję, że będzie bardziej powalać wyglądem, ale nie każdy może być równie przystojny jak Hugh Jackman, czy Timothy Plyphant w krótkich włosach ;) Nauczka na przyszłość: do ryżu lepiej dodawać JASNEGO sosu sojowego, nie ciemnego :)

 

smazony ryz z tunczykiem/ fried tuna rice Smażony ryż z tuńczykiem
(4 spore porcje)

2 łyżki oleju
2 cebule
1 zielona papryka, pokrojona w paski
450 g ugotowanego ryżu
sól
3 jajka, rozkłócone
2 puszki tuńczyka w zalewie (ok. 300 g), odsączonego
2 łyżeczki JASNEGO sosu sojowego
2 szalotki/szczypior, drobno pokrojone - do przybrania

 

Obrane cebule przekroić na pół, odciąć piętki i pokroić na cząstki, tak jak widać na zdjęciu poniżej.

jak pokroic cebule/how to slice onions for stir fry

Do rozgrzanego woka lub garnka o grubym dnie wlać olej, rozgrzać. Dodać pokrojone cebule, posolić i mieszając co jakiś czas smażyć, tak ok. 5 minut, żeby zmiękły.

Dodać pokrojoną w paski paprykę i smażyć kolejną minutę.

Podsmażone warzywa zepchnąć na bok (można wyjąć na talerz, jeśli strasznie przeszkadzają), dodać ryż, posolić i mieszając smażyć ok. 2 minut stopniowo łącząc wszystko razem.

W środku ryżu zrobić zaglębienie, nalać w nie jeszcze trochę oleju i rozkłócone jajka. Miesząc je, aż prawie staną się jajecznicą, wtedy wymieszać je z ryżem. Smażyć wszystko razem jeszcze jakieś 2-3 minuty.

Dodać tuńczyka, sos sojowy, podgrzewać jeszcze chwilę, żeby ryba miała szansę się zagrzać. Podawać posypane szalotką lub szczypiorem.

Smacznego!

wtorek, 28 lipca 2009

Dorotusie - pyszne ciastka z czekoladą

Dorotusie ciastka z czekolada/ tea cookies

Dorotuś, autorka Moich Wypieków (Blog Roku 2008), bardzo niedawno zamieściła na swoim blogu przepis na mleczne ciasteczka. Wyglądały tak kusząco, zresztą jak wszysto u niej, że niewiele (baaardzo niewiele) myśląc wzięłam się za wyprodukowanie takowych. Oczywiście wyszło mi coś zupełnie innego, ale to długa historia ;)

Dorotusie ciastka z czekolada/ tea cookies

Odpowiednia www strona otwarta, laptok na jednym końcu domu, kuchnia na drugim, ale co tam, polatam najwyżej. Zapamiętałam początek przepisu, pędem do kuchni, a tu się okazuje, że te jajka co to w lodówce, to jakieś takie małe. No dobra, to dam jedno więcej. Zaraz, ile ich miało być? 3? To dam 4 (dla ułatwienia dodam, że źle zapamiętałam, i tu już zaczął powstawać nowy przepis). Choroba, pewnie nie zaszkodzi jak dam śmietankę do kawy zamiast mleka w proszku i sodę + coś kwaśniego zamiast proszku do pieczenia, hm? Jasny gwint! Ten kto ostatnio robił zakupy zapomniał o mące zwykłej! Nic to, dam chlebową. Dalej tym sposobem i wyszły bardzo smaczne ciastka! Przypominają mi jakieś jedzone dawno temu, ale nie pamiętam nazwy... Następnym razem dorzucę jeszcze do nich z garść, dwie, prażonych orzechów, albo posiekanych drobno bakalii.

Dorotusie ciastka z czekolada/ tea cookies Dorotusie

150 g miękkiego masła
1/2 szklanki cukru
3 duże-4 małe jajka
1 łyżeczka soku z cytryny

2 szklanki mąki (chlebowej białej)
1/2 szklanki śmietanki do kawy
1,5 łyżeczki sody

125 g gorzkiej czekolady, posiekanej
ew. 2 garście prażonych orzechów/posiekanych bakalii

Nagrzać piekarnik do temperatury 200ºC. Dwie blaszki wyłożyć papierem do pieczenia.

Masło z cukrem ubić mikserem na jasną, puszystą masę.

Dodawać po jednym jajku, trzeba dobrze ubić masę przed dodaniem każdego kolejnego, bo inaczej się rozwarstwi. Po ostatnim jajku dodać sok z cytryny i jeszcze chwilę ubijać masę. (Można się też pokusić o skórkę otartą z cytryny...)

Wymieszać mąkę, sodę, śmietankę do kawy, najlepiej (wg. mnie) robić to rózgą - dokładnie i zastąpi napowietrzajęce mąkę przesiewanie.

Do masy maślanej stopniowo dodawać sypkie produkty, miksując na wolnych obrotach, ale tylko do momentu połączenia skladników. Na końcu dodać posiekaną czekolade (+ ew. orzechy/bakalie) i całość wymieszać łyżką.

Dwoma łyżkami wykładać na przygotowane blaszki porcje ciasta. Trzeba zostawiać odstępy, bo ciastka się trochę rozleją. Piec ok. 10-15 minut, do zezłocenia. Studzić na kratce, przechowywać w szczelnym pojemniku/puszce ukryte na dnie szafy, bo inaczej nie dodożyją jutra ;)

Dorotusie ciastka z czekolada/ tea cookies

sobota, 18 lipca 2009

Ryba na obiad? Tak, kremowe curry z rybą.

kremowe curry z rybą/creamy fish curry

1/3 domowników jest mocno zdeterminowana, by co piątek, na obiad, jeść rybę. Nie, nie ze względów postno-religijnych, chyba tylko po to, żeby w jakimś obszarze być zdeterminowanym. Jestem całkiem za i ani ciut przeciw. Ma to nawet ręce i nogi, może nie dosłownie, ale ma. Przynajmniej jest pewność, że choć raz w tygodniu, że się nie zgubi w natłoku. Ale na litość boską ile tygodni z rzędu można jeść smażoną rybę?! Poszłam po rozum do głowy i podstępem wprowadziłam do menu rybę zapiekaną w śmietanie, z piekarnika, w najróżniejszych wariacjach. Przyjęło się, ale znów na litość boską ileż można?! Odmiany, a nie tak na dwie zmiany! Trochę sytuację ratowała portugalska zupa rybna, czasem ryba z grill'a, pyszna pasta tuńczykowa do chleba (o tym jutro), ale to wszystko za mało.

Wyraźnie brakuje mi fantazji w rybnej dziedzinie, tak jak w zupach, ratuję się zasobami Internetu - tu podpatrzę, tam pokombinuję, ale to bolesne, bo u mnie w domu ryba, i zupy, popularne nie były. Wydaje mi się, że dużo osób boryka się z podobnym problemem - statystyki blogu wyraźnie pokazują, że dużo osób trafia na niego szukając właśnie "sposobu na rybę", a już połączenie ryby i zupy, to szczyt szczęścia ;) Podaż, popyt - skutkiem jest dzisiejszy obiad, prawie bez modyfikacji, prawie prosto z książki Lindy Fraser "The book of curries & Indian foods".

Ryba jest miękka, delikatna, wilgotna a sos przecudnie aromatyczny. No i ta odmiana :D

Odpuściłam sobie dodatek szafranu. Myślę, że potrawa na tym nie straciła, bo nie wydaje mi się, żeby podana w przepisie ilość była odczuwalna. Jeśli chodzi o kolor, to też jestem kryta, bo zajmie się nim kurkuma, której zawsze można dać z łyżeczkę więcej jeśli kolor zbyt mało intensywny ;)

p.s. pytanie za 3 punkty: jak kolory, bo mój laptok dalej ściemnia z inwerterm...

kremowe curry z rybą/creamy fish curry Kremowe curry z rybą

porcja na 4 bardzo głodne osoby, podawać z ryżem
albo pieczywem naan

900-1000 g białej ryby
3-4 łyżki oleju
sól
3 duże cebule, pokrojone w dużą kostkę
3 ząbki czosnku, zmiażdżone
2,5 cm kawałek imbiru, starty
1 łyżeczka kurkumy
3 łyżeczki nasion kolendry, zmielone
2 łyżeczki przyprawy Garam Masala
(po rozłożeniu na czynniki pierwsze mniej więcej : 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu, 1/3 łyżeczki cynamonu, szczypta mielonych goździków, 1/2 łyżeczki czarnego pieprzu, 1/4 łyżeczki zmielonego kminu, 1/3 łyżeczki mielonej kolendry)
2 łyżeczki mąki z ciecierzycy
250 ml jogurtu naturalnego
60 ml tłustej słodkiej śmietany

do przybrania: pieczona czerwona papryka/świeża natka kolendry

Jeśli ryba jest mrożona, to trzeba ją rozmrozić na tyle, żeby dało się ją pokroić na mniejsze kawałki. Świeżą rybę trzeba umyć, pozbawić skóry/łusek i ości, pokroić na mniejsze kawałki i odłożyć na bok.

Rozgrzać duży, najlepiej płaski garnek, wlać olej, rozgrzać i dodać cebulę, posolić (pomoże to zachować wilgoć), dusić ok. 5 minut, mieszając co jakiś czas. Ma się zeszklić, a nie zbrązowić.

Dodać czosnek i przyprawy, mieszając smażyć ok. minuty, żeby uwolnić wszystkie wspaniałe aromaty. Dodać mąkę, mieszając smażyć kolejną minutę, zdjąć z ognia.

Dodać jogurt, śmietanę, wymieszać, znowu postawić na ogniu i powoli doprowadzić do wrzenia (tu miałam wizję zwarzonego jogurtu, niesłuszne, chyba mi się coś rozregulowało hehe). Dodać kawałki ryby, delikatnie wymieszać i dusić pod przykryciem ok. 10-15 minut, albo do momentu aż ryba będzie ugotowana stosownie do naszych upodobań.

Wiecie, że to mniej niż pół godziny zajmuje, takie curry? I to z przerwami na ploty i papierosa w tzw. międzyczasie? Tylko proszę mi nie mówić, że się takie danie do fastfoodowych nie zalicza, bo bedę się trzymać swojej wersji, mocno! ;)

Smacznego!

piątek, 17 lipca 2009

Ciasto maślankowe Tobatki

ciasto maslankowe Tobatki/easy buttermilk cake

Ciasto - legenda. Zna je już duuuużo ludzi, wystarczy wpisać w Google hasło "maślankowe Tobatki" by znaleźć całe mnóstwo jego wersji z różnymi owocami, czy wariacji na temat w postaci np. muffinek. Znalazłam je na nieocenionym forum Cincin, znajdzie się je na wielu blogach. Najwyraźniej jest coś na rzeczy, skoro tyle osób się nim zachwyca, na samym Cincin znajduje się 14 (!) stron peanów pochwalnych, uwierzycie?

Dla mnie jest ratunkiem, gdy zawitają niespodziewani goście, albo nadciągnie OCHOTA NA COŚ SŁODKIEGO, albo gdy znajdę rano na stole dwa opakowania śliwek, prezent od kolegi Willmy, z adnotacją:

"Darlingu, śliweczki do użycia. Może jakiś śliwkowy gnieciok? Serdeczności. W."

Najdziwniejsze jest to, że Willma śliwek nienawidzi, z wzajemnością, od lat, niezmiennie. Długa historia, z początkiem w Rykach, koło Dęblina, stare dzieje ;) Ale o cieście miałam...

Czego tu nie kochać? Ciasto jest pyszne (trochę jak wilgotna drożdżówka), nie trzeba wyciągać wagi, odpalać miksera - ciasto z serii "wszystko do miski, bełtu, bełtu i gotowe". Jeśli pokusić się o wersję z kruszonką, nieodmiennie polecam tę autorstwa Bajaderki, uzyska się niebo w gębie i to jeszcze całkiem efektowne. Bajaderkowa kruszonka w środowisku naturalnym występuje w słusznej ilości, dla mnie to trochę za dużo (nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem coś takiego o kruszonce hehe), część zazwyczaj zamrażam na później, albo posypuję nią owoce w naczyniu żaroodpornym i zapiekam, pychoooota.

Obu bardzo utalentowanym (w różnych, i wielu, dziedzinach) paniom, Tobatce i Bajaderce, serdecznie dziękuję za podzielenie się tak dobrymi przepisami :-* Moje wariacje, doskonale przez ciasto tolerowane, podaję w nawiasach.

ciasto maslankowe Tobatki/easy buttermilk cake Ciasto maślankowe Tobatki

1 szkl. (200 g) cukru
2,5 szkl. (400 g) mąki (czasem daję pół na pół z orkiszową)
1 mały (3 łyżeczki) proszek do pieczenia
1 cukier waniliowy (łyżeczka ekstraktu z wanilii)
3 jajka
1 szkl. maślanki (kefiru albo jogurtu, też zadziała)
0,5 szkl. oleju (albo stopionego masła)

Są dwie opcje:
- wszystko wrzucić do miski i wymieszać, ale tylko do połączenia składników, nie za długo;
- albo tak jak ja to robię - wszystko co suche do miski, wymieszać rózgą, żeby spulchnić, wszystko mokre do drugiej, wymieszać, żeby rozkłócić jajka, połączyć w jednej misce, połączyć wszystko i wymieszać.

Ciasto wylać na przygotowaną blachę (tłuszcz, bułka tarta, albo papier do pieczenia). Moja blaszka ma wymiary 26x38 cm. Proszę się nie przerazić, że ciasta ledwo co na dnie (zdjęcie na dole postu), urośnie pięknie. Wyłożyć owoce, kruszonkę (jeśli bez kruszonki, to posypać cukrem, można i cynamonem) i do nagrzanego piekarnika (175°C). Piecze się ok. 30-35 minut. Ot i cała filozofia :)

Kruszonka Bajaderki
185 g (300 ml) mąki
100 g (125 ml) cukru
125 g (1/2 kostki ważącej 250 g hehe) masła
cukier waniliowy

Mąkę wymieszać z cukrem i cukrem waniliowym.

Masło roztopić i bardzo mocno podgrzać. Takim gorącym zalać suche składniki. Dobrze wymieszać i posypać ciasto przed włożeniem go do piekarnika.

ciasto maslankowe Tobatki/easy buttermilk cake

środa, 8 lipca 2009

Grecki chleb Artos - BBA Challenge #2

     chleb grecki Artos/Christopsomos

Nadrabiam zaległości - odkryłam gdzieś w czeluściach zewnętrznego dysku twardego zdjęcia sprzed wielu tygodni, z epoki przed kłopotami z laptokiem moim ukochanym.

Pamiętacie może, że Nicole, z Pinch My Salt, wpadła na pomysł upieczenia po kolei wszystkich chlebów z ksiązki The Bread Baker's Apprentice (Peter Reinhart). Książki nigdy dość się nie mogę nachwalić, jedyna jej wada, to cena. Tu znajdziecie link do ww. książki częściowo cytowanej na Google Books.

Oczywiście nie oparłam się pokusie, żeby sobie życie ułatwić - zamiast robić wg przepisu P.Reinhart'a barm albo poolish użyłam odżywionego kilka godzin wcześniej gęstego zakwasu. Postanowiłam też Artos uformować trochę inaczej... Christopsomos to Artos, uformowany tak jak widzicie na zdjęciu powyżej, wzbogacony o 1/2 szklanki rodzynek (wilgotnych!), 1/2 szkl. żurawiny/suszonych czereśni/wiśni/posiekanych fig i 1/2 szkl. posiekanych prażonych orzechów włoskich (dodaje się je 2 minuty przed końcem wyrabiania chleba). Zamieszałam? Wiem, ale jaki ładny był :)

Może jeszcze przeliczniki - komuś się przydadzą:
drożdży, praktycznie wszystkiego na wszystko,

 

chleb grecki Artos/Christopsomos Artos - grecki chleb świąteczny

200 g odżywionego, gęstego zakwasu (temp. pokojową)
455 g mąki chlebowej (dałam z pełnego przemiału)
7 g (1 łyżeczka) soli
5 g (1 1/2 łyżeczki) drożdży instant
3 g (1 łyżeczka) cynamonu
niecały 1 g (1/4 łyżeczki) gałki muszkatołowej mielonej
niecały 1 g (1/4 łyżeczki) mielonego ziela angielskiego
niecały 1 g (1/4 łyżeczki) mielonych goździków
4,5 g (1 łyżeczka) otartej skórki z cytryny/pomarańczy albo ekstrakt
4,5 g (1 łyżeczka) ekstraktu migdałowego (pominęłam)
2 duże (w sumie 95 g) jajka, rozkłócone
75 g (4 łyżki/60 ml) miodu
57 g (60 ml) oliwy
170 g (180 ml) mleka (32-38°C)

glazura
2 łyżki wody
2 łyżki cukru
2 łyżki miodu
1 łyżeczka ekstraktu cytrynowego/pomarańczowego
1 łyżka nasion sezamu (dodałam też 1 łyż. maku)
Wszystkie składniki z wyjątkiem ziaren podgrzewa się, mieszając, aż do połączenia składników - najlepiej zrobić to chwilę przed wyjęciem upieczonego bochenka z pieca.
p.s. z przeprowadzonych przeze mnie badań wynika, że przerażająca większość panów, bez względu na wiek, woli chleb bez glazury - nie klei się do rąk...

Wymieszać mąkę, sól, drożdże, cynamon, gałkę muszkatołową, ziele angielskie i goździki w dużej misce, albo misce stojącego miksera. Dodać odżywiony, ciepły, gęsty zakwas, skórkę/ekstrakty, jajka, miód, oliwę i mleko. Wymieszać dokładnie łyżką (tylko nie jakąś wątłą, bo się połamie jeszcze), albo końcówką "wiosło" - jeśli miesza się w mikserze.

Jeśli wyrabia się ciasto ręcznie, to na omączonym/natłuszczonym blacie - ok. 10 minut (mikserem końcówką "hak" też ok, 10 minut), ALE proszę pamiętać, że w zależności od potrzeby dostosowuje się gęstość ciasta dodając trochę więcej mąki/mleka. Ciasto powinno być plastyczne, przyklejać sie będzie trochę do ręki, ale nie powinno jej oblepiać na amen. Sama użyłam mąki z pełnego przemiału, która potrzebuje więcej wilgoci, więc po wstępnym wymieszaniu ciasta odstawiłam je na ok. 10 minut, niech sobie powchłania do woli. Dopiero po tym czasie dolałam trochę więcej mleka.

Przełożyć ciasto do natłuszczonej miski/pojemnika, odwrócić do góry kołami, niech całe pokryje się olejem, przykryć folią/pokrywką, odstawić do podwojenia objętości (temperatura pokojowa), powinno to zająć ok 90 minut.

Teraz można Artos uformować w okrągły bochenek, albo tak jak ja, jak Christopsomos.

Artos Christopsomos
Uformować okrągły bochenek, przenieść go na płaską blachę wyłożoną papierem do pieczenia i luźno nakryć naoliwioną folia. Odstawić do wyrośnięcia w temp. pokojowej na ok. 60-90 minut - powinien prawie podwoić objętość.

Trzeba pamiętać, żeby odpowiednio wcześniej, nim chleb wyrośnie, włączyć piekarnik, musi zdążyć się nagrzać do temp. 180°C.
Podzielić ciasto na dwa kawałki (2/3 i 1/3). Z większego kawałka uformować okrągły bochenek, przenieść go na płaską blachę wyłożoną papierem do pieczenia i luźno nakryć naoliwioną folia.

Odstawić do wyrośnięcia w temp. pokojowej na ok. 60-90 minut - powinien prawie podwoić objętość. Mniejszy kawałek wrzucić do woreczka foliowego i do lodówki.

Trzeba pamiętać, żeby odpowiednio wcześniej, nim chleb wyrośnie, włączyć piekarnik, musi zdążyć się nagrzać do temp. 180°C.

Gdy właściwy bochenek wyrośnie i jest gotowy do pieczenia, to ciasto z lodówki trzeba podzielić na dwie równe cześci, każdą z nich utoczyć w wałek o długości ok. 25 cm. Końce wałków przeciąć na pół. Wałki na krzyż położyć na bochenku, przecięte końcówki zawinąć w ślimaki.

Chleb piec 20 minut, po tym czasie wyjąć blaszkę z piekarnika, obrócić o 180°, żeby miał szansę równo przypiec się z obu stron. Piec jeszcze 20-25 minut.
Po tym czasie bochenek powinien już być ładnie zbrązowiony i pachnieć nieziemsko, a temperatura w jego wnętrzu powinna wynosić ok 87°C. Popukany od spodu powinien wydawać niepowtarzalny, głuchy odgłos.

Jeśli planujecie pokryć chleb glazurą, to należy to zrobić tuż po wyjęciu go z piekarnika, pędzelkiem, a potem posypać bochenek ziarnami.

Studzić na kratce, przynajmniej godzinę.

Smacznego!

sobota, 4 lipca 2009

Chleb orkiszowo-marchewkowy

          ochleb orkiszowo-marchewkowy/ spelt and carrot bread

Znalazłam go na blogu Wild Yeast. Oryginalny przepis pochodzi z piekarni B & R Artisan Breads w Framingham, Massachusetts, USA. Nie mogłam się oprzeć, no powiedzcie sami - chleb z marchewką? Czytając przepis odkryłam, że może nie dosłownie z marchewką tylko z sokiem marchewkowym, ale od czego jest Kubuś? Proszę zwrócić uwagę, że zaparkę i zaczyny trzeba nastawić (noc) wcześniej.

Do nucenia przy robieniu chleba polecam którąś z piosenek Dixie Chicks. Wide open spaces np. :)

Chleb orkiszowo-marchewkowy
2 kg (2 duże3 średnie bochenki)

IMG_2454zaparka kukurydziana
160 g mąki kukurydzianej (polenta, nie skrobia)
110 g wrzątku (mnie zabrało więcej, ale za to dałam mniej soku do ciasta właściwego)

zaczyn drożdżowy
235 g mąki chlebowej
160 g wody o temp. pokojowej
0,2 g (1/16 łyżeczki) drożdży instant (niecały 1 g świeżych)

zaczyn orkiszowy
235 g mąki orkiszowej (pełnej)
180 g wody
50 g zakwasu

ciasto właściwe
470 g mąki chlebowej
250 g soku marchewkowego (dałam Kubusia marchewkowego)
0,5 g (ok. 1/8 łyżeczki) drożdży instant (1,7 g świeżych)
26 g soli (3 łyżeczki?)
oba zaczyny

90 g pestek dyni (dałam mieszankę)
zaparka kukurydziana

Na zaparkę wystarczy zalać mąkę kukurydzianą wrzątkiem. Tak jak pisałam wcześniej 110 g wrzątku okazało się zbyt mało, żeby zwilżyć całość, dodałam więc więcej wrzątku i pamiętałam, żeby dać mniej soku do ciasta właściwego. Wiecie, "bilans musi wyjść na zero" ;) Przykryte odstawić do fermentacji w temperaturze pokojowej na 10-12 godzin.

Na zaczyn drożdżowy wymieszać wszystkie jego składniki i przykryte odstawić do fermentacji w temperaturze pokojowej na 10-12 godzin. Analogicznie postąpić z zaczynem orkiszowym.

(następnego dnia?) W misce połączyć wszystkie składniki ciasta właściwego z wyjątkiem pestek dyni i zaparki, sok lepiej też dodawać partiami, może nie będzie potrzebny cały - ciasto ma być średnio gęste. Wyrabiać ciasto aż gluten będzie średnio rozwinięty. Dodać zaparkę kukurydzianą, pestki dyni i mieszać do połączenia. Przełożyć do natłuszczonego pojemnika/miski, odstawić na 2 godziny, złożyć po 40 i 80 minutach.

Wyłożyć ciasto na naoliwiony blat, podzielić na 2-4 części, uformować z nich kule i przykryte odstawić na 20 minut.

Po tym czasie ukształtować bochenki, które do wyrastania trzeba włożyć, "szwem" do góry, w omączonych koszykach, albo miskach wyłożonych dokładnie oprószonym mąką płótnem. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę, albo na 15 minut w temp. pokojowej, a później na 1,5-2 godziny w lodówce. Mój chleb wyrastał na blacie, nie jestem pewna długości czasu wyrastania w lodówce, wydaje mi się, że dłużej to potrwa... Trzeba pamiętać, żeby odpowiednio wcześnie, przed końcem wyrastania chleba, nagrzać piekarnik z kamieniem.

Żądana temperatura to 245°C (mój piekarnik daje tylko 230°C), bochenki trzeba wyłożyć z koszyków/misek, naciąć, włożyć do piekarnika, zmniejszyć temperaturę do 230°C i pierwsze 10-15 minut piec z parą. Potem, już bez pary, dopiec 15-20 minut i ostanie 10 minut w wyłączonym piekarniku z otwartymi drzwiczkami. Studzić na kratce i wyjść z domu, żeby nie kusiło, bo warto z krojeniem poczekać, aż dobrze wystygnie.

piątek, 3 lipca 2009

Pizza na zakwasie

 pizza pełnoziarnista wiejska/ sourdough wild yeast

Są dwie rzeczy, które zniechęcają mnie do robienia pizzy w domu: jeszcze nie dorobiłam się łopaty piekarniczej (wiem, można na desce) i moi panowie nie pieją z zachwytu na widok takiej domowej. Bardziej wolą z pizzerni, ociekającą tłuszczem i nie zastanawiają się dlaczego gość łapami pakujący na nią składniki nie myje rąk, chociaż wcześniej wymacał również i pieniądze, które niejedno widziały. Co widziały pieniądze wolę nie wiedzieć.

Uprzejmie donoszę, że będę próbować do skutku, aż zaczną piać i prosić o jeszcze. I nie, mojej pizzy nic nie dolega, może poza niebyciem idealnym kołem, ale za to jest rustykalna ;) Znam kogoś, kto myślał, że słowo "rustykalne" wymyśliłam sama, żeby określić wszystko, co.. no właśnie, rustykalne hehe. Lobo, buziaki!

Na blogu Foolish Poolish Bakes jego autorka też szuka pizzy doskonałej. Pewnie nasze oczekiwania względem doskonałości się nie pokrywają, ale nic to, poszukać można ;) Zobaczymy co panowie powiedzą i ile zjedzą ;)

Przepis przerobiłam tylko nieznacznie i uważam go za fast food'owy, bo wbrew pozorom dużo pracy przy nim nie ma, a jeśli ma się w perspektywie sobotę spędzoną w domu i najbliższej okolicy, to obiado/kolacja będzie z niej jak znalazł. Wymieszać, przepielić grządkę czy dwie, wyrobić, wyprać dywan, złożyć, skosić trawnik - dlatego fast food, bo stać przy garach nie trzeba, samo sięrobi w tzw. międzyczasie.pizza pełnoziarnista wiejska/ sourdough wild yeast

Nie narzucam żadnych składników, ani sosów - każdy wie, co lubi. Dla ułatwienia dodam, że swój sos robię "na oko". Trochę keczupu i koncentratu pomidorowego albo zamiast obu dać pół puszki odsączonych i zmksowanych pomidorów, oliwy, zioła i już.

 

sos do pizzy/ pizza sauce Zaczyn

50 g aktywnego zakwasu
100 g zwykłej mąki
50-80 g wody (papka ma wyjść, a w zależności od hydracji zakwasu, to różnie będzie)

Wymieszać wszystko i zostawić na 8-12 godzin (na noc?) w temperaturze pokojowej.

Ciasto

400 g mąki chlebowej (dałam z pełnego przemiału)
300 g zwykłej mąki
530 g wody (więcej dla mąki z pełnego przemiału)
170 g zaczynu
16 g soli (3 płaskie łyżeczki?)

Wymieszać wszystko dokładnie i odstawić na pół godziny.

Można chwilę wyrabiać mikserem, ale można też i ręcznie.
W misce, natłuszczonymi oliwą dłońmi, zagarniać ciasto od brzegów do środka i dociskać, po każdym takim założeniu miskę trochę przekręcić. 20 złożeń powinno wystarczyć. Brzegi miski od wewnątrz polać oliwą i dłonią, albo szpatułką silikonową, rozprowadzić po ściankach, ciasto nie będzie cierpiało tak bardzo podczas kolejnych manewrów ;)

Odstawić przykrytą miskę na 20 minut i po tym czasie jeszcze raz wyrobić ciasto jak poprzednio.

Teraz przykryte ciasto odstawić do wyrośnięcia, aż podwoi objętość. Foolish Poolish napisała, że przy temp. 23°C zajmie to ok. 7-8 godzin, ale u mnie wyrosło w niecałe 3 godziny, nie polecam więc przepisu jeśli zapraszacie gości na pizze, na konkretną godzinę. Jak tylko powtórzę pieczenie i sprawdzę jak długo wyrastało ciasto, to nie omieszkam dopisać informacji :)

Podczas wyrastania ciasto trzeba złożyć dwa razy, pierwszy raz po godzinie, drugi - składałam po dwóch godzinach.

Piec, najlepiej z kamieniem, nagrzać do temperatury 280°C (mój rozwija zawrotne 230°C i nie było źle :) ). Ciasto podzielić na 3 części (okrągła pizza), albo na dwie (płytka forma do ciastek). Jeśli piecze się w foremkach, to trzeba je teraz dobrze natłuścić.

Każdą porcję ciasta zwilżonymi lub natłuszczonymi dłońmi rozprowadzić w miarę równomiernie po blasze. Jeśli ciasto stawia opór i się kurczy, to trzeba mu na chwilę dać spokój, odpocznie i znów stanie się podatne.

Ciasto przygotowane w formach odstawić na podrośnięcia na ok. pół godziny. Wolałam położyć na nim sos przed wyrastaniem.

Teraz już tylko ser i wymarzone dodatki, pokropić oliwą i do pieca.
U nas dziś pizza była tylko z sosem, serem, tłustym boczkiem rodem z Siekierczyny i cebulą. Pyyyychotaaaa.

pizza pełnoziarnista wiejska/ sourdough wild yeast

Wow, że tak powiem, był jeden werdykt "wygląda sexy", poprawiony "niezłe" - w wolnym tłumaczeniu "bałem się, ale bałem siępowiedzieć, że się bałem, więc zjadłem i nie było się czego bać" ;)

LinkWithin

Blog Widget by LinkWithin