Dorotuś, autorka Moich Wypieków (Blog Roku 2008), bardzo niedawno zamieściła na swoim blogu przepis na mleczne ciasteczka. Wyglądały tak kusząco, zresztą jak wszysto u niej, że niewiele (baaardzo niewiele) myśląc wzięłam się za wyprodukowanie takowych. Oczywiście wyszło mi coś zupełnie innego, ale to długa historia ;)
Odpowiednia www strona otwarta, laptok na jednym końcu domu, kuchnia na drugim, ale co tam, polatam najwyżej. Zapamiętałam początek przepisu, pędem do kuchni, a tu się okazuje, że te jajka co to w lodówce, to jakieś takie małe. No dobra, to dam jedno więcej. Zaraz, ile ich miało być? 3? To dam 4 (dla ułatwienia dodam, że źle zapamiętałam, i tu już zaczął powstawać nowy przepis). Choroba, pewnie nie zaszkodzi jak dam śmietankę do kawy zamiast mleka w proszku i sodę + coś kwaśniego zamiast proszku do pieczenia, hm? Jasny gwint! Ten kto ostatnio robił zakupy zapomniał o mące zwykłej! Nic to, dam chlebową. Dalej tym sposobem i wyszły bardzo smaczne ciastka! Przypominają mi jakieś jedzone dawno temu, ale nie pamiętam nazwy... Następnym razem dorzucę jeszcze do nich z garść, dwie, prażonych orzechów, albo posiekanych drobno bakalii.
150 g miękkiego masła
1/2 szklanki cukru
3 duże-4 małe jajka
1 łyżeczka soku z cytryny
2 szklanki mąki (chlebowej białej)
1/2 szklanki śmietanki do kawy
1,5 łyżeczki sody
125 g gorzkiej czekolady, posiekanej
ew. 2 garście prażonych orzechów/posiekanych bakalii
Nagrzać piekarnik do temperatury 200ºC. Dwie blaszki wyłożyć papierem do pieczenia.
Masło z cukrem ubić mikserem na jasną, puszystą masę.
Dodawać po jednym jajku, trzeba dobrze ubić masę przed dodaniem każdego kolejnego, bo inaczej się rozwarstwi. Po ostatnim jajku dodać sok z cytryny i jeszcze chwilę ubijać masę. (Można się też pokusić o skórkę otartą z cytryny...)
Wymieszać mąkę, sodę, śmietankę do kawy, najlepiej (wg. mnie) robić to rózgą - dokładnie i zastąpi napowietrzajęce mąkę przesiewanie.
Do masy maślanej stopniowo dodawać sypkie produkty, miksując na wolnych obrotach, ale tylko do momentu połączenia skladników. Na końcu dodać posiekaną czekolade (+ ew. orzechy/bakalie) i całość wymieszać łyżką.
Dwoma łyżkami wykładać na przygotowane blaszki porcje ciasta. Trzeba zostawiać odstępy, bo ciastka się trochę rozleją. Piec ok. 10-15 minut, do zezłocenia. Studzić na kratce, przechowywać w szczelnym pojemniku/puszce ukryte na dnie szafy, bo inaczej nie dodożyją jutra ;)
7 komentarzy:
Olasz po pierwsze bardzo dziękuję za wiadomość o łopatach :)))
Na dniach sobie poszperam i popatrzę co z czym :)
Bardzo ładną masz filiżankę!
Ciastek na chwilę obecną nie tknę - za dużo bunsow zjałam ... :DDDD
Buziaki!
Polecam sie ;) Mam nadzieje, ze cos znajdziesz. Jak juz znajdziesz, to napisz o wrazeniach, tez sie przymierzam do zakupu :) Dziekuje w imieniu filizanki i jej siostr ;) Sa tak delikatne, ze boje sie w nich pic cokolwiek, stoja wiec i czekaja na jakies delikatne dlonie hehe Postawilas w oknie te bunsy? Jakos mi przed chwila tym cynamonem zapachnialo...
Smakowite, smakowite :D
I zdjecia jak z zurnala :)
A jaką ładną nazwę im nadałaś (hihi:), pozdrawiam :)
Prawda? :)
Ładna autorka oryg. przepisu, to i nazwa ładna :)
Śliczne ciacha Ci wyszły :) I tak rodzą sie nowe przepisy ;-)
No wlasnie, tak sie rodza nowe przepisy :)
Ja kompa tez mam na drugim koncu mieszkania, dlatego staram sie przepisy drukowac, co jednak nie przeszkadza mi czegos 'nie doczytac' ;)
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz