Weekendowa Piekarnia #17 Margot (Kuchnia Alicji) z tygodnia na tydzień przynosi ciekawe przepisy (i motywuje mnie do pieczenia).
W tym tygodniu gospodynią była Zawszepolka (Around the kitchen table). Jednym z przepisów, które wybrała dla nas na ten tydzień, był przepis na chleb piwny, pochodzący z książki "The handmade loaf" Dana Leparda. Na blogu Zawszepolki znajdziecie więcej informacji i o książce, i o autorze.
Zdecydowałam, że skoro mój zakwas pachnie obiecująco (od dziś zapach jabłek, to oficjalnie obiecujący zapach), to chyba najwyższy czas upiec chleb, który "wyjdzie".
No i wyszedł, cóż miał biedny zrobić, traktowałam go po macoszemu, to nie miał innego wyjścia, jak tylko wyjść ;)
Przepis oryginalny znajdziecie u Zawszepolki, trochę go przeedytowałam, uwzględniłam macosze traktowanie...
zaczyn:
250 g butelkowego jasnego piwa
50 g białej mąki chlebowej
2 łyżki pszennego zakwasu
W rondlu podgrzewamy piwo do temperatury 70°C, zdejmujemy z ognia i wsypujemy mąkę szybko mieszając, tak by bylo jak najmniej grudek. Mieszanke przenosimy do małej miski (powstaa pasta powinna zająć trochę mniej niż połowę miski) i zostawiamy do przestygniecia. Gdy temperatura naszej mieszaniny spadnie do 20°C dodajemy zakwas i mieszamy. Przykrywamy szczelnie folia i zostawiamy na noc w temperaturze pokojowej.
ciasto chlebowe:
150 g zaczynu
250 g wody o temp. 20°C
500 g mąki pszennej chlebowej
1,5 łyżeczki soli
W duzej misce rozrabiamy zaczyn z wodą. Dodajemy mąkę, sól i całość mieszamy do połączenia składników (ciasto będzie miękkie i lekko klejące). Temperatura ciasta powinna wynosić ok. 21°C. Przykrywamy i zostawiamy na 10 minut.
Tutaj teoria mi się rozjechała z praktyką. Moje ciasto było zbyt rzadkie, żeby do wyrabiania wyjąć je na stolnicę.
Zostawiłam je więc w misce robota i dalej już nim mieszałam.
Dzięki radzie Mirabbelki teraz już będę wiedzieć, że wodę do ciasta lepiej wlewać powoli, partiami. Nieocenionych rad Mirabbelki szukajcie na jej stronie o chlebach, a także na jej blogu.
Po ok. 10 minutach (tu zaczeło się macoszenie, bo nie pilnowałam dokładnie tych czasów) wyrabiałam ciasto ok. 10-15 sekund. Odstawiłam na ok. 10 minut i wyrabiałam znów ok. 10-15 sekund. Odpoczywało ok. 10 minut.
Za każdym razem, po wyrabianiu, lekko skrapiałam boki miski oliwą - w oryginalnym przepisie po wyrobieniu ciasta na stolnicy przekłada się je do naoliwionej miski, chciałam jakoś zrekompensować ten tłuszcz, który wtedy dostaje się do ciasta.
Kolejne wyrabianie ok. 10-15 sekund, odpoczywanie ok. 30 minut.
Wyrabianie 10-15 sekund, odpoczywanie ok. 1 godziny.
Wyrabianie 10-15 sekund, odpoczywanie ok. 1 godziny.
Wyrabianie 10-15 sekund, odpoczywanie ok. 2 godzin.
Wyrośnięte ciasto przełożyłam do foremki keksowej wysmarowanej oliwą i wysypanej otrębami. Przykryłam je też naoliwioną folią i odstawiłam do wyrośnięcia, do podwojenia objętości, w temperaturze pokojowej. Nagrzałam piekarnik z kamieniem do 220°C. Wyrośnięte ciasto nacięłam skalpelem, wnętrze piekarnika spryskałam wodą i piekłam chleb ok. 50 minut, aż popukany w spód wydawał głuchy odgłos. Studziłam bez foremki na kratce.
Chleb przeszedł moje oczekiwania. Skórka jest chrupiąca, a miąższ sprężysty i lekko wilgotny.
Myślę, że wart powtórek :)
Dziękuję za wspólne pieczenie :)
5 komentarzy:
Piękny ten chlebuś :)
Cudowny chlebek Olu! Mnie też bardzo smakował, ale następnym razem zrobię w uproszczonej wersji (wyrabianie znaczy się). Pisałam już jeden komentarz, ale chyba nie przeszedł, bo mi jakiś podwójny błąd wyskoczył;) Ale gdyby jednak okazało się, że poszły dwa komentarze, to proszę jeden skasuj:)
Piekne zdjecia i kolorystyka! Chlebek sie bardzo smacznie prezentuje!
Piękne zdjęcia i piękny chleb! :)
Pięknie wygląda, bardziej podobają mi się chleby bochenkowe, ale twój wygląda pierwszorzędnie. Piękny przekrój, aż się ma ochotę odkroić pajdę i zjeść z samym masłem :)
Prześlij komentarz