Na początku powinnam zaznaczyć, że kruchego ciasta na spód tarty nie trzeba koniecznie robić samemu, można sobie życie ułatwić i kupić gotowe, ale to już nie ta sama satysfakcja, tylko trochę inna ;)
Kruche ciasto, to coś co każdy powinien mieć w lodówce zawsze – wystarczy dowolne nadzienie, kilka minut w piekarniku i coś pysznego wjeżdża na stół :)
Tarta z brązowymi pieczarkami - ale to tak w tajemnicy, między nami, nie donoście zainteresowanemu! Niedługo kolega ma urodziny, mocno okrągłe, postanowiłam więc coś pysznego dla niego przygotować. Tort na ten przykład jakiś. Kolega jak kolega, dobry nawet i od lat, ale to facet, a ci wiadomo – ze słodyczy to najbardziej schabowego. Knowam więc od czasu jakiegoś i testuję jak by tu tort i schabowego połączyć. Drugim w kolejce urodzonym pomysłem, tradycyjnie już przypadkiem zupełnym, jest właśnie ta tarta. Taki deser bez deseru.
Z koleżanką M. poszłam na spacer, zdryfowałyśmy niechcący do dużego sklepu, a tam przecenione do niecałej złotówki za opakowanie pieczarki brązowe, mało u nas popularne i stanowczo za drogie.
Cenione przez szefów kuchni w cywilizowanym gastronomicznie świecie za aromat dużo głębszy niż u zwykłych pieczarek, orzechowy, chestnut muschrooms (wygladają taaaak) mają w kuchniach swoją mocną pozycję. Na dobrą sprawę nie wiem czemu one tak są drogo sprzedawane, przecież rośnie toto tak samo jak zwykła pieczarka, więc gdzie jest problem?
Ale nic to, kupiłam przecenione, wyglądały tak jak powinny, niczego im nie brakowało, niczego nie miały za dużo :) Do roboty :)
W przepisie podam składniki na porcję standardową, prosto z “When French women cook – a gastronomic memoir” Madeleine Kamman (tutaj fragmenty można podejrzeć), potrzebna będzie tylko połowa. Piękne jest to, że można sobie drugą połowę zamrozić, albo wrzucić w lodówkę i mieć “na zaś” bliżej nieokreślone, może do innej tarty?
kruche ciasto:
180-200 g przesianej mąki
125 g schłodzonego masła
1 łyżeczka soli (5 g)
3-4,5 łyżek lodowatej wody
Można je przygotować na kilka sposobów, znam 4, ale czwarty tylko z opisu książkowego, więc nie podam :D
Opcja 1 :)
Można na stolnicę wysypać mąkę i sól, wymieszać je z grubsza nożem, a potem zetrzeć na to, na grubych oczkach tarki warzywnej, silnie schłodzone masło. Całość posiekać szybko nożem, aż największe grudki masła będą mniej więcej wielkości groszku. Teraz można dodać lodowatą wodę, na początek 3 łyżki i dłońmi zarobić ciasto, króciutko, tylko żeby się trzymało hmmmm siebie :), jeśli się trzymać nie chce, to dodać jeszcze ciut wody.
Opcja 2 :)
Do malaksera wsypać mąkę, sól, dodać masło pokrojone w kostkę i kilka razy uruchomić tryb “pulse”, ważne jest, żeby nie było zbyt dużo luźnej, sypkiej mąki, tylko przewaga grudek. Dodać 3 łyżki na początek lodowatej wody, zmiksować króciutko, jeśli się nie trzyma samo siebie, to trzeba dodać jeszcze ciut wody.
Opcja 3 :)
Mikser stojący i “wiosło” – sami wiecie jak :) Etapy przygotowania kiedyś obfotografowałam tutaj.
Ciasto najczęściej uklepuję w podłużną kostkę, zawijam w folię i do lodówki, przynajmniej na godzinę.
Tarta z brązowymi pieczarkami
forma o średnicy 22 cm
kruche ciasto, np. z przepisu powyżej - potrzebna tylko połowa,
reszta na zapas, zamrozić można
ok. 500 g brązowych pieczarek
mała cebula
1 łyżka smalcu, do smażenia
3 jajka
200 g (mały kubek) śmietany 18%
u mnie OSM Piątnica do zup
sól, pieprz, rozmaryn
Piekarnik nagrzać do temperatury 200°C. Formy nie trzeba niczym smarować, użyłam tortownicy, bo takiej do tart jeszcze się nie dorobiłam :) Ze schłodzonego bloku ciasta odkrawać plastry grubości ok. 0.5 cm i układać na dnie formy i przy bokach na wysokość 3-4 cm. Resztę ciasta schować “na zaś”, ładnie zawinięte w folię i opisane. Ciasto w formie ugnieść dłońmi tak, żeby zasklepiły się łączenia, szczególnie dokładnie po obwodzie formy.
Wybrać 12 pieczarek, mniej więcej równej wielkości, odciąć nóżki, naciąć na krzyż na głębokość ok. 1 cm. Ułożyć je na cieście w formie, po obwodzie. Do pieca z tym, na ok. 15-20 minut. Chcemy tylko upiec ciasto, żeby surowe nie było, ale nie powinno się zezłocić, to za chwilę :)
Cebulę, resztę pieczarek i nóżki wycięte z tych co to już w piecu pokroić w plasterki cienkie. Rozgrzać patelnię, dodać smalec i zesmażyć cebulę i grzyby na dość dużym ogniu. Na dużym, żeby pozbyć się z nich wilgoci i wzmocnić przez to smak. Doprawić solą, pieprzem i częścią rozmarynu (proszę pamiętać, że masa jajeczna też będzie doprawiona), zdjąć z ognia. Jajka wymieszać ze śmietaną, doprawić.
Podpieczone ciasto wyjąć z piekarnika, wyłożyć na nie pieczarki i cebulę, rozprowadzić po dnie w miarę równomiernie, delikatnie zalać masą jajeczną, którą można też posmarować te pieczarki co to w całości (będą się dzięki temu ładnie błyszczeć i nie wyschną) forma znów wędruje do pieca. Po 10 minutach można zmniejszyć temperaturę do 180°C.
Myślę, że wystarczy kolejne 20 minut – masa musi się ściąć, nie musi jakoś specjalnie zmieniać koloru, chyba, że baaaardzo delikatnie.
Po wyjęciu z piekarnika całość przestudzić, można podawać na ciepło (kruszy się ciutkę, ale to w końcu kruchy spód), albo na zimno.
Najładniej będzie wyglądać z jakąś zieloną sałatką :)
Smacznego!
1 komentarz:
Ja znam takiego faceta co nawet w taki deserek by wcisnął mięcha :D
Ciasto uwielbiam robić sama, nie ufam gotowcom...a to nadzienie mi się bardzo bardzo podoba!
Prześlij komentarz