Pamiętam pierwszy raz, kiedy usłyszałam o bograczu - byłam gdzieś w połowie podstawówki, sroga zima, mama wróciła z wyjazdu na Śląsk. Dalej nie wiem, czy pamiętam dobrze, w końcu moja skleroza jest słynna wśród znajomych nie bez przyczyny ;), ale wydaje mi się, że w restauracji podano mamie ów tajemniczy bogracz w podgrzewanym kociołku wiszącym na małym trójnogu. Każdy nakładał sobie własną porcję, zjadał ze smakiem i zaciekawieniem, a potem się dziwował, że taka smaczna i rozgrzewająca zupa (ważne w zimie :)), tak mało jest u nas znana.
Drugi raz "spotkałam" się z bograczem już bardziej namacalnie - mieszkałam w Oławie, mama akurat wróciła na Boże Narodzenie do kraju i miała przyjechać obejrzeć jak się dziecku żyje. Postanowiłam, że ugotuję coś co ją pewnie ucieszy no i padło na bogracz. Przepis wygrzebałam gdzieś w czeluściach Internetu. Używaną przez Węgrów wołowinę zastąpiłam łopatką, nakupiłam papryki i wszystkim smakowało, a przynajmniej tak mówili ;)
No dobrze, przyznam się, pewnie i tak większość się domyśli. Mój wegetariański "bogracz" wegetariańskim jest tylko i wyłącznie dlatego, że zapomniałam kupić mięso :D Chyba zamiast mówić "ja i moja skleroza" powinnam zacząć mówić "moja skleroza i ja", tak by było bardziej uczciwie...
Do prawdziwego bogracza potrzebne by było jakieś 600-800 g wołowiny (podsmażyć z cebulą na początku, a dalej zgodnie z przepisem), smalec zamiast oleju i więcej czasu na gotowanie. Jeśli czasu brak, to wystarczy zastąpić wołowiną łopatką wieprzową i będzie trochę szybciej.
4 łyżki oleju
1 cebula
2 ząbki czosnku
3 ziemniaki
2 marchewki
1 pietruszka
1 łodyga selera naciowego
1 puszka pomidorów
1 żółta papryka
1 czerwona papryka
2 łyżki płatków suszonej papryki
4 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
1/2-1 suszona papryka chilli/1 łyżeczka ostrej papryki w proszku
ew. 1/2 łyżeczki wędzonej papryki w proszku
sól
Obrałam, umyłam i pokroiłam wszystkie warzywa. Cebulę w kostkę, czosnek posiekałam bardzo drobno, ziemniaki – w centymetrową kostkę, marchewki i pietruszkę starłam na grubych oczkach tarki do warzyw, seler naciowy – w bardzo drobną kostkę, paprykę – w 2 cm kostkę.
Do rozgrzanego sporego garnka o grubym dnie wlałam olej i zeszkliłam na nim cebulę, (jeśli ktoś będzie używał mięsa, to właśnie teraz trzeba je dodać – jakiś 600-800 g pokrojonego w kostkę), dodałam czosnek i ziemniaki. Mieszając smażyłam ok. 5 minut, dodałam startą marchew i pietruszkę oraz pokrojony seler, wlałam pomidory z puszki, ok. pół litra wody (wygodnie odmierzyć puszką po pomidorach), wszystkie papryki. Posoliłam. Do tego momentu całość zajęła mi ok. 15-20 minut (w tzw. międzyczasie rozpakowałam jeszcze część zakupów ;)), gotowałam pod przykryciem jeszcze ok. 20-30 minut na małym ogniu. I już :) Gotowe :)
Ta zupa, tak jak i oryginalny bogracz, zyskuje na odgrzewaniu, warto więc przygotować ją dzień wcześniej.
10 komentarzy:
Fajna, treściwa zupa. Napewno rozgrzewająca, chociaż wydaje się lekka z powodu dużej ilości warzyw :) Tylko chyba jeszcze nigdy nie widziałam wędzonej papryki w proszku.
:) Dlatego to prawie jest bogracz [prawie robi wielka roznice ;)jak mowi reklama], wlasciwy ma w sobie duzo miesa. Papryka wedzona, to moj dodatek, nie ma jej w oryginale, uwielbiam ja i daje gdzie sie da :) Polecam, jesli gdzies wypatrzysz. O! wpisalam w google.pl "papryka wędzona", jest do dostania, jesli Cie zaciekawila :)
Pyszna i rzeczywiście musi być treściwa ta zupka :) Bardzo zachęcająco wygląda :)))
Wyglada smacznie i rozgrzewajaca :D
Ja też pamiętam bogracz, właściwie to już z prehistorycznych czasów. :) Moja mama robiła i świetny był. Właściwie to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przypomnieć sobie te dawne smaki. :) Wszak lubię okrutnie jednogarnkowe. :)
Olu, nigdy tego nie jadłam,ale wygląda bardzo smakowicie :-).
Naprawdę mieszkałaś w Oławie? może kiedyś , gdzieś się minęłyśmy ,bo w młodości wakacje tam i w okolicy spędzałam :-), pozdrawiam.
:)
Ewusku, w Olawie to tylko chwile, gdzies tak 2002-2004 chyba, ale zawsze mozemy to naprawic ;)
Witam!
Dziękuje za odwiedzenie mojego bloga, więc i ja do Ciebie zaglądam. :)
Super kolorowe zdjęcia, a i przepis bardzo trafia w moje gusta smakowe. :)
Pozdrawiam!
Witam serdecznie!
Przepiękne zdjęcia i fajny przepis, ale chcę tylko podkreślić, że ''bogracz'' to jest kociołek podwieszany nad ogniskiem, a nie zupa , czy jak wiele osób mysli gulasz.Nie ma takiego dania jak bogracz. To jest rodzaj kociołka, który pochodzi z Węgier. Poza tym blog bardzo fajny!
Pozdrawiam serdecznie
Zapraszam na mojego bloga o kociołkach
www.Grillowo.Blogspot.com
Dziqa, ciesze sie bardzo, ze Ci sie spodobalo :) Widzisz, tak jak z tym co piszesz o bograczu - czlowiek uczy sie cale zycie, wiec dziekuje za informacje bardzo serdecznie :)
Swoja droga mysle, ze Tobie z moze okazac sie przydatna informacja o konkursie kociolkow, ktory co roku przeprowadzany jest w Stacji Turystycznej "Orle" w GOrach Izerskich z okazji zakonczenia lata. Zapraszam bardzo serdecznie w imieniu organizatorow :)
Prześlij komentarz