Ktoś mi ostatnio zarzucił, że brak mi fantazji i popadam w kulinarną stagnację - same kasze i kluski na okrągło. Uważam, że jest zupełnie inaczej – nie idę na łatwiznę, staram się z najbardziej nawet banalnych składników za każdym razem wyczarować coś innego. W niedziele nie jadam rosołów i schabowych. Często wracam do starych przepisów, ale po to, żeby je udoskonalić, albo zmienić w coś zupełnie nowego.
Tak właśnie zrobiłam w przypadku tych klusek. Oryginalny przepis pochodzi z “Dobrej Kuchni” (wyd. VI., 1985 r., praca zbiorowa, str. 274), właśnie się zorientowałam, że to pierwszy przepis jaki opublikowałam w Internecie :) 2003 rok :) Podejrzewam, że sam przepis na kluski kładzione jest mocno archaiczny i pewnie dużo nie zaryzykuję podejrzewając, że to czysto staropolska kuchnia, ale to właśnie jeden z powodów dla których go tak lubię :)
Lubię je także dlatego, że składniki do ich przygotowania zawsze są w domu, robi się je oczywiście błyskawicznie, nie trzeba do tego magisterki i zawsze smakują dobrze - jako samodzielne danie, podane z dowolnym sosem, górą duszonej cebuli, polane śmietaną, odsmażane, albo jako dodatek do drugiego dania, zamiast ziemniaków, czy ryżu.
Kluski kładzione razowe
3-4 porcje
200 g (1 1/4 szkl.) mąki pszennej
100 g (1 szkl.) mąki razowej
2 jajka
250 ml (1 szkl.) wody
sól
Nastawić wodę w sporym garnku, posolić jak na makaron, przykryć szczelnie i zagotować.
Do miski wsypać obie mąki, wymieszać rózgą, wbić jajka, wlać większość wody, posolić i wymieszać dokładnie. Teraz proszę zerknąć na zdjęcie u dołu postu – tak powinno wyglądać ciasto na te kluski. Proszę zerknąć w swoją miskę i porównać, na 99% trzeba dolać resztę wody, a być może jeszcze ciut więcej – w zależności od użytej mąki razowej. U mnie jest to najczęściej mąka pszenna graham.
Teraz trzeba w popłochu znaleźć łyżkę cedzakową :) i przygotować sobie miskę na gotowe kluski.
Kluski kładzie się na wrzątek dużą łyżką, ciasta nabiera się tyle, ile mieści się na łyżeczce od herbaty. Dlaczego nie robić tego małą łyżeczką? Żeby paluchów nie poparzyć :D
Żeby kluski, które pierwsze trafią do wody nie rozgotowały się na amen najlepiej kłaść kluski w 2-3 turach – kładziemy 1/3-1/2 ciasta, mieszamy, bo być może coś się do dna przykleiło, a po ponownym zagotowaniu wody czekamy ok. 1 minuty i wyciągamy łyżką cedzakową na przygotowaną miskę. Jeśli brak pewności, czy kluski już są gotowe, to zawsze można sobie jedną wyjąć, przekroić i zobaczyć :)
Całą procedurę trzeba powtórzyć do zużycia ciasta.
Kluski można odgrzewać wrzucając je na chwilę do wrzącej wody, odsmażać, przechowywać kilka dni w lodówce (szczelnie przykryte, żeby nie obeschły).
Proste, prawda? Smacznego!
6 komentarzy:
uwielbiana prostota. choc z mąką razową jeszcze nie znana.
O jak ja je uwielbiam! Polane masełkiem z cebulką.Marzenie!
uwielbiam takie kluski, a najbardziej odsmażane. z dodatkiem mąki razowej zawsze trochę zdrowsze :)
razowych jeszcze nie jadłam.
ale prostotę w kuchni cenię i bardzo chwalę.
Piękno prostoty. Nic dodać , nic ująć.
A jakby dodać zakwasu żytniego?
Chyba w 8 klasie podstawówki moim ulubionym daniem była smażona cebula, saute :) To była prostota hehe Polecam kluski serdecznie, nie tylko jako danie "awaryjne", zaryzykujcie choć raz i powiedzcie co sądzicie :)
Ojcze - zakwasu i do lodówki na noc? Lecę eksperymentować, akurat mam zakwas pod ręką, bo chleb się robi. Zdam relację jutro po obiedzie.
Prześlij komentarz