Kiedy jestem w domu sama, to opcji jest wiele. Mogę nie gotować, bo dla mnie samej mi się nie chce. Mogę zaprosić kogoś i go nakarmić. Ale mogę też ugotować coś czego domownicy nie lubią, a mnie smakuje obłędnie, a potem to jeszcze obfotografować z każdej strony, bo nigdzie mi się nie spieszy :) No, chyba, że tak jak przy tej okazji - z głodu trzęsą mi się ręce, bo zapomniałam o 4 posiłkach pod rząd, a obiektyw zakopany pod stertą wszystkiego gdzieś na dnie bagażnika ;)
Szpinak kocham miłością szczerą i prawdziwą, bez wzajemności. Kiedyś kochałam go w postaci zielonkawej breji serwowanej w nieistniejącym już barze mlecznym przy ulicy Grodzkiej. Jedyny szpinak, którego nawet ja nie zdzierżyłam zaserwowano mi w jakimś podłym barze mlecznym w Warszawie - proszę sobie wyobrazić zielono-mleczny kisiel bez smaku, żadnego. Brrr, do tej pory mam dreszcze jak sobie przypomnę.
Nawet tak traumatyczne przeżycie szpinaku mi nie obrzydziło, korzystam więc z ostatnich chwil mieszkania w kraju, gdzie świeży szpinak można kupić przez okrągły rok - w ubiegłym tygodniu jadłam szpinak prawie codziennie, a czasem nawet i dwa razy dziennie <tu powinna być emotka pukająca się w głowę>
Makaron ze szpinakiem
1 porcja
1/2 łyżki oleju
łyżka masła
pół niedużej cebuli, pokrojonej w półplasterki
ząbek czosnku, drobno posiekany
porcja makaronu
wielka garść szpinaku
sól, pieprz
+
łyżka miękkiego serka, wersja dla twardzieli (i anemików)
Na rozgrzaną patelnię wlać olej, dodać masło i gdy tylko się roztopi dodać cebulę. Posolić i zeszklić, dodać czosnek i makaron, którey trzeba podgrzać mieszając co jakiś czas.
Kiedy makaron jest już gorący dodać szpinak, mniej więcej łyżkę wody (może być ta z gotowaniu makaronu), dodać więcej soli, pieprz i mieszać aż wszystkie listki zmiękną.
Najczęściej dodaję jeszcze łyżkę biełego, kremowego sera, np. takiego powstałego z jogurtu, który odciekał na gęstym sicie przez noc.
Smacznego :)
5 komentarzy:
To mialysmy podobnie w ten weekend a propos szpinaku ;) U mnie byl ze smietanowym sosem z dodatkiem kremowego, koziego serka; chyba tylko dzieki serkowi makaron mi nawet smakowal (bo ja niestety nie jestem z tej makaronowej frakcji... ;) ).
A zdjecia u Ciebie bardzo radosne :)
Pozdrawiam!
Takie świderki ze szpinakiem zjadłabym z wielką chęcią :)
ja szpinak takze bardzo lubię, może nie aż tak jak cukinię czy brokuły (właśnie mam fazę, ze jem je codziennie), ale lubię i jem często, zwlaszcza z makaronem :)
A u mnie makaron ze szpinakiem tylko raz w tygodniu...Ale zajada go cała rodzina :)
Bea - genialne umysly mysla podobnie ;) (tak wiem, ze to bez sensu, genialne umysly mysla inaczej niz wszystkie inne, ale ladnie brzmi hehe)
Tilia - moze kiedys zdarzy sie jakis Cinowy zlot, zapiszmy ten makaron na liste dan ;)
Agaa - dobrze wiedziec, ze nie jestem az takim pozywczym odmiencem jak mi sie wydawalo ;)
Grazyno - gdybym i ja miala taka tolerancyjna rodzine ech :D
Prześlij komentarz