Tydzień kuchni staropolskiej! Prawie go przegapiłam sirota! Wstyd, wstyd i sromota ;) Seniorka i Mała_Mi prowadzą taką cudowność, a ja zaspałam, echhhhh.
Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to przepis na kaszę, który przeczytałam kiedyś w książce James'a A. Michener "Poland". Książki niestety nie mam pod ręką i nie mogę znaleźć przepisu w żadnym z moich kalendarzy (2005-2009). Dałabym sobie rękę uciąć, że przepisywałam go z roku na rok, łudząc się, że wreszcie go wypróbuję. Teraz przyszedł odpowiedni czas, a jedyne co znalazłam to fragment na Google books, niech to! W wolnym (czyt. w moim) tłumaczeniu
... namoczyć kaszę w lekkim occie, potem prażyć ją aż każde ziarno będzie brązowe, niesklejone i bardzo suche. Potem przygotuj sos z jajek i piwa oraz sparzonych rodzynek i drobno posiekanych zblanszowanych migdałów, ma być przyprawiony jak poprzednio, pieprzem, gałką muszkatołową i majerankiem. Nie skąpić na rodzynkach...
Świetnie, tyle to i ja pamiętam, jakkolwiek to dziwne przy mojej sklerozie, ale co dalej? Może jakaś dobra dusza ma książkę pod ręką? To gdzieś w okolicach stron 95-105, no tak, przynajmniej w tamtym wydaniu :) Bystrzacha ze mnie :) Co dawało moczenie w occie?
Pamiętam, że w książce były przynajmniej dwa przepisy. Jeden na kaszę właśnie, jak robiono ją w domach chłopów. Była jeszcze jakaś zupa, czy może zalewajka bardziej, i opis jak skrupulatnie wykorzystywano każdą część ubitego wieprza, najmniejszy ochłapek, robiono kiełbasę. Pierogi z duszoną kapustą, pieczoną kaszą i mnóstwem cebuli i kiszoną kapustą z grzybami. Barbara Mniszek i Roman Ossoliński plus 6 kucharzy, pieczenie mięsa, które było smarowane piórem gęsim zanurzanym na zmienę w maśle i piwie, a na koniec dwa razy w karmelu :)
Teraz moje wieczne czepiactwo - jakie jedzenie jest tak prawdziwie polskie?! Niby ta nieszczesna, wzgardzana kasza gryczana, ale jak poszukać, to się okazuje, że grykę zaczęto uprawiać ok. 2000 r p.n.e. w północnych Indiach, stamtąd zawędrowała do Chin, Korei i Japonii, rozpowszechniła się w Azji Środkowej, znali ją już Hunowie (jako koczownicy nie wprowadzili jej uprawy do Europy). W Europie środkowej była znana już w neolicie. To już chyba nieźle :) Kapusta może? Nie do końca, bo Wikipedia podaje, że "w stanie dzikim rośliny z tego rodzaju występują w basenie morza Śródziemnego oraz południowej i środkowej Azji". Trawę chyba i żubry, no nic mi do głowy nie przychodzi. Może chociaż jagły, kasza jaglana? Zaraz, ją się robi z prosa, no i co? I nic, bo proso pochodzi z Azji, najstarsze chyba z Chin. Jęczmień? Jest szansa, bo "pochodzi ze stref umiarkowanych półkuli północnej", zaliczamy się :) Grzyby, ryby i dziczyzna! Czyli kasza z grzybami jak najbardziej. Jajka. Szczaw (wreszcie coś co pochodzi z Europy), buraki czerwone (przyszły dość szybko z Babilonu przez republikę rzymską, Francję i Włochy, gdzie chodowane były dla liści), koper?, szpinak (od XVI w.) Ryby, dzikie ptactwo - no już coś z tego można :)
Wyobrażacie sobie gotowanie bez cebuli?! Zgroza, ale na szczęście nie będzie to konieczne, bo cebula to jedno z najstarszych warzyw znanych człowiekowi :) W średniowieczu cebule były tak wysoko cenione, że płacono nimi czynsz, były nawet podarkami. Ot taki ichniejszy odpowiadnik socjalistycznego koniaku ;)
Rzepa! No przecież, kolega Bartek mi podpowiedział, że jak "tą jakąś katedrę budowali, to jak nie mieli co żreć to tę rzepę żarli, poliwajkę taką".
Wikipedia mówi, że "kapusta właściwa typowa zwana rzepą (Brassica rapa subsp. rapa) – podgatunek kapusty polnej". Kapusty?! Jak porównać, to faktycznie ma sens! Uwielbiam to gotowanie tematyczne na blogach i Cincin'ie - tylu rzeczy się dowiaduję. Dokładne miejsce pierwotnego występowania rzepy nie jest znane. Przypuszcza się, że warzywo to może pochodzić z Afganistanu (o kraju w okolicach 1946, Cyganach - książka tego samego James'a A. Michener "Caravans" - polecam), Pakistanu lub z rejonu Morza Śródziemnego. Rzepa była uprawiana w starożytnej Grecji i w Cesarstwie rzymskim. Znaleziska pochodzące z roku ok. 1500 p.n.e z Indii świadczą o pozyskiwaniu oleju z nasion rosnącej dziko rzepy (co krok to zaskoczenie!). Znaleziska neolityczne poświadczają występowanie rzepy w chłodnym klimacie. Tę samą odmianę uprawiają współcześni rolnicy.
Przyprawy, zioła, hmmm... no sól była. Od czasów Jagiełły były też pieprz, cynamon, goździki i imbir (choć raz położenie na mapie dało coś dobrego - bliskość wschodnich szlaków handlowych). W Polsce pieprz nazywano "przyprawą ubogich" :) Z południa Europy - gorczyca, rozmaryn, lubczyk (dzięki panowie benedyktyni), rdest ptasi, jałowiec, mięta?
Co z tego można... zupy! Krupnik, wodzianka, zupa nic (choć to może młodsze?), zupa z raków!, rybna (kaszubska taka), szczawiowa, barszcze jakieś, koperkowa?, grzybowa. Dalej nie wiem co ugotować. Jakoś chyba z wyjątkiem mięs i ryb, to nie było to gotowanie staropolskie specjalnie fotogeniczne. Jak ja, kolega Tott potwierdzi.
Kasza gryczana prażona z jajkiem
1 duża, posiekana cebula
2-3 łyżki smalcu (może być ze skwarkami)
1 szklanka (200 g) kaszy gryczanej
1 jajko
2 szkl. (500 ml) wrzątku, wrzącego bulionu (nastęny raz zrobię z piwem pszenicznym)
1/2 łyżeczki soli
pieprz czarny, mielony
Na rozgrzaną patelnię wrzucić smalec, roztopić, dodać cebulę i usmażyć na złoto.
W miseczce rozkłócić jajko, dodać kasze i wymieszać bardzo dokładnie. Każde ziarenko ma być pokryte jajkiem. Do rozgrzanego na ogniu rondelka przełożyć kaszę z jajkiem (miałam wizje spalonej jajecznicy z suchą kaszą, ale wizja nie była prorocza hehe) i prażyć 2-3 minuty mieszając cały czas. Ziarenka powinny się rozdzielić, kasza będzie znów sypka.
Do rondelka z kaszą przełożyć usmażoną cebulę i wlać wrzątek/wrzący bulion, wymieszać, przykryć pokrywką i gotować ok. 10-15 minut na małym ogniu. W czasie gotowania trzeba kaszę zamieszać ze 2-3 razy, powinna wchłonąć cały płyn.
Podawać gorące, dobrze będzie pasować sadzone jajko i ostra sałata, rukolą.
Do tej pory kasza gryczana kojarzyła mi się tylko z czymś leżącym na talerzu koło gulaszu - oficjalnie zmieniam stanowisko - lubie kaszę gryczaną! Będę ją jadać częściej, przygotowaną właśnie w ten sposób. Pełnoprawne danie obiadowe. Zdrowe! Witamina P (rutyna), witaminy B1, B2 i PP, wreszcie cała gama soli mineralnych (żelazo, nikiel, kobalt, wapń, fosfor, miedź, cynk, bor i jod). Liście gryki stosuje się w leczeniu żylaków (w tym również hemoroidów), nadciśnienia tętniczego (pomocniczo), krwawień z nosa i przewodu pokarmowego, a przede wszystkim dla wzmocnienia naczyń włosowatych.
Jest dalsza część moich przygód w staropolskiej kuchni - zapraszam :)
12 komentarzy:
Witaj! pierwszy raz odwiedzam Twojego bloga i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. A przepis na kaszę na pewno wypróbuję! dodaję Cię do ulubionych:)
Fajnie sie czyta Twoje wpisy :)
I zdjecia sliczneć Pierwsze i ostatnie barrrdzo mi sie podoba, a to ostatnie wprost prosi by sie poczestowac... Chyba nie widzialam jeszcze tak apetycznie sfoconej kaszy Olu!
Pozdrawiam :)
Olu, bardzo się cieszę, że jednak wzięłaś udział w zabawie :) Bardzo lubię kasze gryczaną, nigdy jednak nie próbowałam tego sposobu przyrządzania jej z jajkiem - po Twoim wpisie chyba to zrobię :) Piękne zdjęcia.
zawsze wszyscy mówią o bigosie ;) ale masz rację, tez przed podaniem przepisu na gołąbki googlowaliśmy i można się spierać, jeśli nie zwariować, co jest, a co polskie nie jest :) ale przypuszczam, że kresowe dania, a także i inne, te niedalekie, czerpały nawzajem z ościennych kuchni :) w końcu granice były kiedyś inne, a staropolską można nazwać dużą część ówczesnej Europy :)
pozdrawiamy ciepło, Oluś.
Wspaniała kasza.
Chciałam podzielić się innymi przepisami z kuchni staropolskiej/nie prowadzę bloga/,ale przez gmail adres nie został rozpoznany.
Pozdrawiam
Kredko, bardzo sie ciesze. Jesli zagladasz na rozne blogi, to zycie mocno ulatwia korzystanie z kanalow RSS.
Bea :))) Z soczewicy jestem zadowolona i dumna, z kaszy mniej. Nie masz pojecia co sie z kaszami roznymi i aparatem dzis nagimnastykowalam. Nauczylam sie sporo, m.in. tego, ze gryczana fotogeniczna nie jest. Gdyby miala grzywke, to by sie za nia przed zdjeciami chowala ;)
Mi - mam nadzieje, ze i Tobie posmakuje. Wiesz, ze Bialorusini, albo Ukraincy maja podobna potrawe, tylko wiecej jajka i tluszczu, bo gotową kasze miesza sie z cieplym makaronem.
Ally - mialam ochote na bigos, ale sie powstrzymalam. Balam sie, ze jak zanurkuje w temat, to utone, taki to temat-rzeka, a ja w 100% zatapialna jestem ;) Bigos na winie i ze sliwkami suszonymi np., albo wegetarianski ;) Temat na osobna impreze blogowa.
Anonimowy, ciesze sie, ze i Tobie sie podoba :D Nie bardzo wiem co rozumiesz piszac, ze "przez gmail adres nie zostal rozpoznany", ale moge podejrzewac ;) Jesli masz problem z odszyfrowaniem mojego maila podanego na blogu, to... costam[@]gdzies[.]co[.]uk jest pisownia przyjeta, by bronic sie przed spamem, tak trudniej im odczytac, wystarczy pominac nawiasy, a wlasciwy adres wygladalby costam@gdzies.co.uk
Mam nadzieje, ze o to chodzilo :)
Olu, co Ty opowiadasz?!? Jesli tak u Ciebie wygladaja zdjecia czegos niefotogenicznego, to ja juz nic wiecej nie mowie ;)
Beo, sucha niefotogeniczna, matowa, drobna. To drugie zdjecie, sama powiedz. Gotowana troche lepsza :)
Jestem pewna, ze u mnie gotowana nie wygladalaby niestety tak jak Twoja ;)
Jeszcze raz pozwoje sobie sie zachwycic :)
Olasz, bardzo mnie zaintrygował przepis na kaszę, ten z octem, piwem i rodzynkami:) Miło by było gdybyś go znalazła:)
Uwielbiam wszelkiego rodzaju kasze!
Serdecznie dziękuję za wzięcie udziału w Tygodniu Kuchni Staropolskiej i wspólną zabawę:)
Pozdrawiam! :)
Beo, prosze mnie tu nie zagadywac, tylko leciec kasze gotowac, wg przepisu, jajkiem pokrytą - myślę, że to dzieki niemu sie nie rozgotowuja :)
Negrasca - przykro mi, ale sama sobie bedziesz musiala z tym poradzic, przejrzalam kajety i nie znalazlam, musi w domu zostal przepis. Czeka Cie wyprawa do biblioteki...
Prześlij komentarz